Coś dla fanów koloru, wzoru, kontrastów i kotów. Energetyczna komoda do pokoju dziecięcego okraszona wzorkiem, koralikami i dekoracyjnymi tralkami. A koty? Robiły za inspektorów i pozowały do zdjęć.
Dla dzieci
Wybrać lampę do pokoju dziecka to jest jak droga przez mękę – albo znajdziemy całą masę infantylnego, tandetnego badziewia w atrakcyjnych cenach, albo piękne desingerskie lampy z górnej półki. Zostaje jeszcze IKEA, ale … można przecież zrobić lampę samodzielnie.
Moja propozycja to wariacja na temat modnych obecnie lamp drucianych. Znacie te skandynawskie lampy o geometrycznych kształtach, najczęściej w czerni, a w środku ozdobna żarówka?
To czego potrzebujecie to stary klosz, taki z mieszkania babci, ale za to w fantazyjnym kształcie. Mój okaz (znaleziony w piwnicy dziadka), po zdarciu tkaniny odsłania swój niezły potencjał:
Drewniane dodatki do lampy
Druga sprawa to dodatki. Tu też sięgamy do bazy odpadowej w postaci starych, drewnianych klocków z czasów wczesnego dzieciństwa naszych pociech. Te klocki to elementy do nawlekania na drewnianą ciuchcię. Wybieramy sobie kompozycję elementów, a następnie malujemy je na ulubione kolory:
Malowanie metalowego klosza
Można użyć farby w sprayu lub tradycyjnie pomalować pędzelkiem. Nie miałam sprayu więc sięgnęłam po farbę akrylową do drewna i metalu, dodałam pigment w szmaragdowej zieleni i wyszła mi taka oto mięta:
Baza do lampy
Do zrobienia lampy potrzebujemy bazę w postaci kabla, podsufitki, oprawy i żarówki. Ja wybrałam gotowy zestaw RETRO LOFT EDISON, z kablem we wzór zyg-zaka, mosiężną oprawą oraz żarówką edison. W tym modelu można wybrać sobie kolor i długość kabla oraz kształt żarówki.
Składamy lampę
Teraz pozostaje poskładać wszystko w całość. Nawlekamy klosz i drewniane klocki na kabel (w tym modelu wystarczy odkręcić przy podsufitce jedną śrubkę, odczepić kabel, zdjąć mocowanie i możemy już nawlekać), Prawda że proste?
Oczywiście, można kupić gotową lampę z drewnianymi dodatkami, np. taką:
ale samodzielnie zrobiona lampa, z wykorzystaniem starych niepotrzebnych gratów – to jest satysfakcja pierwsza klasa:)
Ściskam Was ciepło i życzę fajnych, jasnych lamp w domu!
A lampę w zwisie zobaczycie jak cały pokój ogarnę.
Małgosia
PS. dla dociekliwych – na jednym ze zdjęć przyczaiła się mucha:)
Biurko jest klasycznym śmietnikowym znaleziskiem, a dramaturgii niech doda fakt, że było całe umazane czarną bejcą. Jej ściąganie zajęło mi kilkanaście godzin i było olbrzymią lekcją pokory.
Leciały cykliny, szlifierka, ręczne szlifowanie papierem, a w między czasie przekleństwa i okrzyki:). Ale stało się – z czarnego diabła mamy jasną, dębową, fornirowaną damę jako materiał wyjściowy.
Od razu się przyznam, że nie zeszlifowałam tej czerni do końca – skrzynia szafki została czarna, ale planowałam że będzie w kolorze (głównie dlatego że jej doszlifowanie było ponad moje siły:).
Kilka wspomnień ze szlifowania:)
Potem pojawiła się farba na skrzyni szafki i bejca na fornirze.
Odnawianie starego biurka krok po kroku
Kilka słów o bejcowaniu forniru. Po oczyszczeniu z czarnej bejcy fornir nie wyglądał najlepiej, Dąb był w plamy, zacieki, miejscami wypłowiały, a miejscami czarna bejca głęboko wsiąkła w strukturę. Nałożenie ciemniejszej bejcy zniwelowało te wszystkie różnice. Do bejcowania tego biurka użyłam bejc firmy Colorit – zmieszałam 2 kolory – dąb i orzech, trochę więcej orzecha niż dębu. Bejcę nakładałam szmatką bawełnianą, to moim zdaniem najlepsza metoda – nie zostają zacieki jak przy pędzlu.
Tu blat przed bejcowaniem, powyższe zdjęcie to już 3 warstwy wtartej bejcy.
Szablon do mebli
Tradycyjnie już szablon zrobiłam metodą wycinanki, czyli znalazłam wzór, który mi się spodobał i wycięłam go nożyczkami do paznokci. I tu powraca motyw pawich piór – naszukałam się wzoru, który nie byłby kiczowaty, zbyt trudny do wycięcia, ale znalazłam. to
I oto są – pawie oczka na szafce. Do tego gałki od REGAŁKA – kolor idealnie wpasował się w kolorystykę wzoru. To seria robiona przez Inżynierię Designu, są jeszcze inne kolory i powiem szczerze – najlepsze, idealnie okrągłe, dobrze wyważone gałki-kulki w sieci:). Do tego montaż śruby, którą wkręca się do środka – wówczas z tyłu frontu nic nie wystaje i nie haczy.
A na koniec – zdjęcie przed i po – jak ja lubię ten kontrast i uczucie, że kolejnego denata ze śmietnika udało się uratować!
Na koniec porada dla tych, którzy zastanawiają się czym zabezpieczać blaty biurka.
Ściskam Was Małgosia
PS. Pokój się robi, więc niedługo kolejne odcinki z serii pokój dla 9-latki.

LISTY Z ODNAWIALNI
Zostańmy w kontakcie mailowym! Raz w miesiącu przypomnę Ci, że przecież kochasz przeróbki starych mebli i zainspiruję do realizacji Twoich projektów. Na dobry początek chciałabym wysłać
Ci listę moich sprawdzonych patentów w odnawianiu mebli.
Thank you!
You have successfully joined our subscriber list.
Jeżeli masz biurko z IKEA i stoi w pokoju na środku, pod oknem lub bokiem do ściany, to pewnie nie raz wkurzałaś się, ze coś z niego spada na podłogę. Mam na to sposób – moja metamorfoza biurka Ikea jest szybka i tania. I nic nie trzeba wiercić:).
Wystarczy deska sosnowa – taka półka jest do kupienia w markecie budowlanym, do tego taśma montażowa i pomysł na wykończenie.
W moim przypadku wybór padł na gwiazdki, bo w pokoju Szymona króluje Star Wars.
Metamorfoza biurka Ikea – motyw w gwiazdki
Montaż deski do pleców biurka za pomocą taśmy montażowej
Rozwiązaniem na spadające za biurko przedmioty jest panel z deski. Ta metamorfoza odbyła się bez wiercenia, ponieważ deska trzyma się na taśmie montażowej. Jej przytwierdzenie jest dziecinnie proste i zajmuje dosłownie kilka minut:
Biurko najlepiej położyć, tak aby deskę przytwierdzać w poziomie. Po odklejeniu czerwonej części taśmy deskę przykładamy do równego podłoża. Wcześniej koniecznie trzeba je umyć i odtłuścić. Dzięki temu taśma będzie się dobrze trzymała.
Bejcowanie deski sosnowej
Kilka słów o kolorze – deska sosnowa wydała mi się zbyt surowa, więc w ruch poszła bejca. Cel – nawiązanie kolorystyczne do dębowej podłogi.
Metamorfoza biurka Ikea – puszki, stojaki, pudełka
Tak na szybko powstały 3 dodatkowe gadżety na biurko:
- puszka w gwiazdki
- pudełko – piórnik na drobiazgi
- kostka na ołówki
Biurko – miejsce na obrazki
Oklejanie biurka okleiną
W styczniu króluje DIY dzieci, a Babcie i Dziadkowie dostają jedyne i niepowtarzalne dzieła. U nas w tym roku zamiast kartek będą breloczki do kluczy z korków po winie.
Cały czas urządzam pokoje dzieci, a raczej robię drobne meble i dodatki, licząc, że w końcu uda się zestawić je w cały pokój:). I tak do kolekcji mojej córki dołączyła mini komódka, a raczej coś w rodzaju półeczki z szufladami nad biurko.
Komódka trafiła do mnie oczywiście z odzysku, ale tego typu rzeczy ze sklejki można bez problemu kupić np. w Ikei albo sklepach z przedmiotami do decoupage.
Wiedziałam od początku, że będę ją przemalowywać, bo moje dziecko bardzo chce dodatki z kolorem mięty lub jasnego turkusu. No i mamy komódkę w stylu 8-latki, z dodatkiem groszków i uroczych gałek do mebli ze sklepu Regałka. Jeżeli szukacie fajnych gałek, zwłaszcza do mebli dziecięcych, to jest tam całe mnóstwo różu, bieli, błękitów, zieleni, granatu. Ja wybrałam mniejsze gałki z jednej serii, w kolorach papieru do scrapbookingu, który planowałam wykorzystać w dekoracji. To właściwie mój debiut w oklejaniu papierem drewna, ale czynność jest prosta.
Kilka uwag technicznych dla meblowców nieoblatanych w technikach decoupage:).
1. Papier do scrapbookingu jest dość gruby – jak kartka z bloku, dlatego wykorzystujemy go do oklejania mebli podobnie jak tapety – na całe powierzchnie np. szuflad. Decoupage natomiast wykorzystuje cienką warstwę serwetki i dlatego można wycinać małe wzory i nie widać ich granicy po naklejeniu. Oto zestaw startowy:
2. Po pomalowaniu szufladki należy posmarować front klejem do tapet i nakleić docięty wcześniej papier. Ja cięłam papier skalpelem.
Jeszcze mała uwaga o gałkach – aby je doczepić trzeba wywiercić otwór w szufladkach – tu użyte wiertło nr 5. Wiercimy oczywiście przed malowaniem i klejeniem papieru.
Oklejone papierem fronty zabezpieczamy lakierem akrylowym. Nałóżmy dość szybko pierwszą warstwę, bez mazania pędzlem, żeby nie namoczyć papieru. Po wyschnięciu i lekkim przetarciu papierem – druga warstwa.
Oto przepis na kalendarz adwentowy: 12 dużych brązowych kopert, 24 klamerki, 2 m sznurka, 2 dzieci i mamy schowki na adwentowe niespodzianki.
Pamiętam tą radość z dzieciństwa, kiedy przed świętami dostawałam kalendarz z okienkami a w środku była czekoladka. Dziś patrząc na swoje pociechy, kiedy słodycze wysypują się drzwiami i oknami widzę, że dużo ważniejsza niż słodycze jest atmosfera odkrywania co tam nowego w kalendarzu. Kultywujemy więc tą naszą niepolską tradycję, bo inaczej rozczarowanie byłoby okrutne:)
W tym roku powieszę kalendarz, który robiliśmy razem z dziećmi. Wcześniej jednak musiałam przygotować pracowicie 24 woreczki z brązowego papieru. Wykorzystałam w tym celu duże brązowe koperty A4, które mają składane dno na większą zawartość. Wycięłam pożądaną wielkość a jeden bok musiałam skleić. Boki tych kopert są składane więc musiałam złożyć odpowiednio bok do środka i skleić go taśmą.
Resztę wykonaliśmy już razem – dzieci naklejały taśmę washi tape na drewniane klamerki, numerki na torebkę a potem całość nawlekliśmy na 2 sznurki. Klamerki drewniane mają w środku dziurki, więc to było proste. Dzieciaki z jęzorami na zewnątrz układały po kolei numerki i pilnowały, żeby nie pomylić się w liczeniu do 24:)
Numerki na torebki znalazłam na blogu Homemadelemoniade.
Gotowi do zawieszenia:
I to czekanie na 1 grudnia, co tam ciekawego wpadnie?
Z rzeczy które tam wkładam mogę polecić, oprócz małych słodyczy, takie drobiazgi jak gumki do mazania, ozdoby do włosów, małe latarki, małe figurki świąteczne, karty do gry, smycze reklamowe, małe kolorowe karteczki, spinacze ozdobne, kulki do kąpieli, itp podobny drobiazg. Polecam sklepy papiernicze oraz tzw, wszystko po 5 zł. Dobrym pomysłem są także zadania-zagadki, które mają naprowadzić na coś większego, co nie mieściło się w kopertce. Przy dwójce trudno jest upchnąć 2 prezenty w mały woreczek:). Dla starszych członków rodziny można powkładać losowo karteczki z mądrymi myślami, powiedzeniami – niech zaczynają dzień od chwili refleksji:).
To będzie post pt. metamorfoza komody Malm z Ikei i historia o tym, jak komoda trafiła z sypialni rodziców do pokoju noworodka, zmieniając się po drodze w biało-beżową damę.
Seria MALM to niewątpliwy sukces Ikei. Zadomowiła się w polskich sypialniach, bo jej prosty, stonowany styl pasuje do wielu aranżacji. Także ta czarna komoda długo rządziła w sypialni rodziców, dopóki nie pojawił się Aleksander i jego obszerna garderoba.
Meble z tej serii są pokryte okleiną (biała, brzoza, dąb, wenge), dlatego przed malowaniem warto zapoznać się z przewodnikiem o malowaniu mebli okleinowanych. Tak w telegraficznym skrócie:
po pierwsze farba podkładowa, po drugie trzy warstwy farby akrylowej, po trzecie – trzy warstwy lakieru. I z brunetki mamy blondynkę. Ta komoda była malowana farbą akrylową Luxens w macie. Koniecznie zaplanujcie taką ilość farby, aby wystarczyło na 3 lub 4 warstwy. Farbę nakładamy wałkiem bardzo cienkie warstwy. Jeżeli zależy nam na gładkiej połyskliwej powierzchni sięgnijmy po farbę w połysku i stosujemy szlifowanie między warstwami (papier minimum 220) oraz odpylanie.
Do zabezpieczenia wystarczy lakier akrylowy do drewna – również trzy warstwy.
Pasiaste elementy to nawiązanie do wystroju pokoju dziecięcego, gdzie na 2 ścianach są tapety w delikatne beżowe paski. Do ich wykonania wystarczy taśma malarska o szerokości 1,5 cm. Ciemniejsze paski malujemy po naniesieniu białej farby. Najlepiej użyć do tego małego kawałka gąbki, za pomocą którego tapujemy delikatnie z góry. Do namalowania tych beżowych pasków użyłam farby kredowej Anie Sloan z małego próbnika. Kredowe są bardzo dobre do wszelkiego rodzaju szablonów, ponieważ dzięki temu że są gęste, nie podciekają pod taśmę.
I jak Wam się podoba metamorfoza komody Malm? Bo jeszcze trochę mebli z Ikei czeka na swoją kolej:)
Kolejny sztandarowy produkt Ikea – regał Expendit:) I nic dziwnego bo jest funkcjonalny, wygodny, ładny i tani. Sama mam 2 szt. w pokojach dzieci. Ale każdy kto ma ten mebel dłużej zauważy, że różnie bywa z jego stanem technicznym po kilku latach intensywnego użytkowania…
Jeden z moich egzemplarzy został więc poddany Eksperymentalnej Terapii Odmładzającej, zobaczcie co z tego wyszło.
Terapia zakładała: przejście z wersji horyzontalnej do wertykalnej, dodanie nóżek, zmianę koloru w związku ze zmianami w pokoju dzieci.
Punkt wyjścia – zniszczona brzozowa okleina, tuzin naklejek, milion zabawek poupychanych w pojemnikach i na blacie.
Etap 1. Czyszczenie i przygotowanie podłoża.
Wymyłam, odtłuściłam detergentem i … ochoczo zabrałam się za malowanie (ta niecierpliwość żeby już jak najszybciej zobaczyć efekt – też to macie?). BŁĄD. Nie maluj bezpośrednio farbą akrylową regału expendit. Wprawdzie farba dobrze się nakładała ale przy 3 warstwie wciąż widziałam nierówności i farba odpadła w miejscu, w którym dotykała podłoża (po wyschnięciu, kiedy przestawiłam mebel).
Etap 2. Podkład (którego u mnie nie było)
Zastosuj podkład, zapewnisz większą trwałość, Więcej o podkładach i malowaniu oklein w poradniku.
Jeżeli tak jak ja nie zastosowałaś podkładu możesz pokryć mebel inną, bardziej trwałą farbą. Ja wykorzystałam do tego celu farbę styntilor do malowania kuchni. Producent zapewnia dużą przyczepność w tym do oklein, laminatów itp. Wadą rozwiązania jest lekki połysk, zaletą – nie musisz zdzierać farby i nanosić zgodnie z przykazaniem podkładu i farby.
Etap 3. Malowanie nóżek
Najpierw na biało potem na niebiesko, po oznaczeniu taśmą krawędzi skarpetek.
Etap 4. Nóżki – wstawianie gwintu pod śrubę
Postanowiłam, że zamontuję nóżki na śrubę M8, którą przykręcę do gwintu, który to wkręcę w mebel. Kolejny BŁĄD. Regał expendit to słabej jakości konstrukcja, która po nawierceniu okazała się w środku pusta. Oczywiście żaden gwint się jej nie trzymał i wpadał do środka. Można było zastosować wkręty i przewiercić się na wylot, ale rama regału ma ok 5 cm więc wkręt musiałby być na ok 8-10 cm? Nie miałam takiego ale miałam deskę.
Etap 5. Nóżki – mocowanie do deski
Postanowiłam wkręcić gwint w deski, a całość przyczepię do regału za pomocą kleju. To się udało
Poniżej zdjęcia, które obrazują cały proces.
Etap 6. Finiszing kolorystyczny
Postanowiłam zachować kolorystyczny i dekoracyjny umiar – regał jest więc biały, a jedynie nóżki i krawędzie półek – niebieskie. Na regale stoją książki i wybrane zabawki więc i tak sporo się dzieje.
Refleksje
Regał mam już w domu 8 lat – był szafką pod TV, regałem w garderobie, regałem na zabawki
Dalej pozostanie regałem, bardziej na książki i gry. Ciekawe gdzie jeszcze trafi? Na pewno szkoda go wyrzucać, ostatecznie zawsze przyda się w piwnicy lub garażu:) To się nazywa Odpowiedzialne Kupowanie – nie wyrzucać aż się rozpadnie, a jak na razie mu to chyba nie grozi:).
Lubię nóżki w meblach, zawsze zwracam uwagę na czym stoją, zachwycam się zarówno smukłymi nogami z lat 50 jak i toczonymi nóżkami mebli w stylu francuskim. Od dawna chodził za mną projekt postawienia własnego mebelka na nogi i wreszcie udało się – jest konsolka (a może szafka nocna, toaletka?) dla mojej 8-latki.
Może ktoś pamięta jak ze sklepu Lamus (gigantyczna zbieranina mebli z zachodnioeuropejskich wystawek, blisko niemieckiej granicy) przywiozłam taką oto szafeczkę (oraz inne skarby, o których pisałam w poście)? Teraz wygląda tak
Po ponad 3 miesiącach leżakowania szafka doczekała się swojej metamorfozy, na którą przepis jest bardzo prosty: korpus + nóżki + farba + okleina = szafka nocna.
Doczepianie nóżek
Zamówiłam nóżki sosnowe, bo całość jest sosnowa, a nie planuję zbyt dużych obciążeń na mebelku. Nóżki są zamontowane na wkręty. Dzięki warsztatom stolarskim w “Wióry lecą” dowiedziałam się jak to zrobić. Oczepiłam tył szafki (sklejka na zszywacze tapicerskie) oraz dno (na śrubki). Na dnie wyznaczyłam 4 punkty, które odpowiadały środkowi nóżki. Nóżki nie są zamontowane tuż przy krawędzi ale ok 3 cm dalej. Wywierciłam otwory w dnie i przykręciłam wkręt na wylot przez deskę, do nóżki. Ślady po śrubach zaszpachlowałam. To bardzo prosty montaż, możliwy dzięki temu, że dno było cienkie i miałam do niego łatwy dostęp. O nóżkach i technikach montażu jeszcze będzie.
Okleina meblowa
Ostatnio pojawiło się na rynku sporo ciekawych wzorów, okleiny są matowe i wcale nie wyglądają tandetnie. Moja pochodzi z Lidla, a że posiadała ptaszki i ulubioną kolorystykę mego dziecka, nie miałam wyboru i musiałam ją zastosować:). Idąc za ciosem okleiłam nią szufladę biurka.
Tu blat z bliska:
Przy okazji zdradzę wam sposób na usunięcie starych naklejek – każda chyba matka zna z autopsji meble dziecięce oklejone czym-się-da-w-tym-naklejkami-z-danonków. Mam dobrą wiadomość – nie trzeba ich moczyć, zdzierać szczotą tylko trzeba posłużyć się suszarką. Dmuchamy przez kilkadziesiąt sekund na naklejkę, klej się rozgrzewa i odchodzi sam gdy zaczniemy ją podważać paznokciem. Tadam!
O malowaniu nie piszę, bo była o tym wielokrotnie mowa, m.in. w tym poradniku.
Na co zwrócić uwagę planując mebel na nóżkach?
- Wysokość nóżek – dokładnie zaplanuj docelową wysokość mebla, moja szafka ma nóżki o dł 40 cm.
- Średnica nóżki – stolarze standardowo pracują na walcach o średnicy 6 cm – jeżeli chcesz grubsze, licz się z większymi kosztami.
- Sposób montażu – to największe wyzwanie, bo możliwości jest wiele i zależy to od mebla. Od stolarza otrzymamy “gołe nogi”, ew możemy zamówić ze śrubą M8, ale trzeba ją przykręcić do gwintu na meblu. O montażu nóżek pojawi się osobny post, teraz tylko wspomnę, że można wykorzystać:
- Wkręty – najprostsza metoda – przewiercamy się przez dno, do którego będzie przyczepiona nóżka, wkręt wprowadzamy w środek nogi.
- Kołki + klej – łącznikiem jest kołek drewniany, który wchodzi w mebel i nóżkę – trzeba więc nawiercić w obu krawędziach stosowne otwory.
- Śruba i gwint – nóżki ze śrubą są wkręcane w mebel z zamocowanym gwintem.
- Płytki mocujące – płytka ma gwint lub wystającą śrubę, płytkę mocujemy do mebla a do niej nóżkę.
- Nóżki zamówiłam u stolarza w cenie 20 zł każda.
- Szafka kosztowała 35 zł
- Farby – ok 20 zł
- Okleina kupiona w Lidlu – ok 5 zł
W sumie 140 zł. Nie wiem czy to dużo, być może można kupić w tej cenie szafkę w Ikei, ale primo: nie będzie z drewna, secundo: zobaczysz ją u 80% swoich znajomych:). Natomiast te 140 zł to olbrzymia satysfakcja pozakupowa i posiadanie unikatu. A jak dziecko się cieszy, że mama specjalnie dla niej coś ekstra zrobiła…
Tak więc kochani, do dzieła, robimy swoje mebelki!
- 1
- 2