Coś dla fanów koloru, wzoru, kontrastów i kotów. Energetyczna komoda do pokoju dziecięcego okraszona wzorkiem, koralikami i dekoracyjnymi tralkami. A koty? Robiły za inspektorów i pozowały do zdjęć.
szuflady
Jeżeli tak jak ja, masz problem z parapetami, na które nie wciśniesz już żadnego kwiatka, przejdź na inny poziom ekspozycji zieleni – stojaki.
Kiedy nie mam już na nic czasu (czytaj – nie mogę zabrać się za żaden większy mebel) cieszę się, jak uda mi się odnowić chociaż małą szufladę. Bo szuflady, jak wiadomo, sprawdzają się zawsze i wszędzie. Mój pomysł na stare szuflady to schowek na ładowarki.
Mamy oczywiście w salonie komodę z szufladami i nawet orzekłam w rodzinie, że od dziś ładowarki chowamy do górnej szuflady, ale czy sądzici,e że ktoś tego przestrzegał? Dalej walały się beztrosko na parapecie, zwisając do podłogi i zachęcając zwierzę domowe do ich podgryzania.
Dlatego szuflada na ładowarki. Stojąca na parapecie, na pierwszej linii ognia, tuż przy stole. Do tego przegródka na długopisy i karteczki. Podręczne centrum dowodzenia online i offline.
Teraz wygląda to tak:
Trafiła mi się taka miła szufladka w piwnicy dziadka. Zapewniam was, że początkowo wyglądała tragicznie (niestety nie mam zdjęcia sprzed), cała pogryziona przez kołatki, brudna. Jednak stare drewno leżące w piwnicy ma swój urok, po umyciu, przeszlifowaniu ręcznym i zabejcowaniu drewno wewnątrz skrzynki nabrało tego wspaniałego, starego looku (który w niej drzemał przykryty warstwą brudu). Żeby to osiągnąć na nowym kawałku, musiałabym ryć, szczotkować, woskować ciemnym woskiem.
Zewnętrzna część skrzynki musiała zostać pomalowana – za dużo dziurek i śladów po szpachli. Jednak efekt zadowalający, tym bardziej że miałam okazję wypróbować nowe farby kredowe, samowoskujące, o których więcej piszę przy okazji renowacji stolika origami.
Tu widok na skrzynkę od frontu, jeszcze przed malowaniem:
No i na koniec mój ulubiony szablonik. Tym razem nie było wycinania tylko ręcznie namalowany herringbone i ręcznie podmalowany pędzelkiem. Do malowania świetnie nadają się pisaki-korektory, przeznaczone do korygowania koloru miejsc szpachlowanych. Tu użyłam lekko złotego koloru sosny, dobrze trzyma się farby i szybko schnie.
Z szufladowych dokonań jest jeszcze szufladka zrobiona specjalnie dla Beti i Ani z Pani to potrafi. Od września działa ich wspaniała pracownia we Wrocławiu, więc skrzynka stała się prezentem, wraz z niezbędnikiem przydatnych gadżetów na czarną godzinę.
To ten sam wzór co na witrynce PRL – szablon mimo że z papieru – przetrwał.
Szufladę wykorzystałam także do tego projektu:

Tak więc oczy szeroko otwarte, wypatrujcie starych szuflad, bo cała masa możliwości dekoracyjnych. I koniecznie pochwalcie się swoimi szufladowymi przeróbkami.
Cały czas urządzam pokoje dzieci, a raczej robię drobne meble i dodatki, licząc, że w końcu uda się zestawić je w cały pokój:). I tak do kolekcji mojej córki dołączyła mini komódka, a raczej coś w rodzaju półeczki z szufladami nad biurko.
Komódka trafiła do mnie oczywiście z odzysku, ale tego typu rzeczy ze sklejki można bez problemu kupić np. w Ikei albo sklepach z przedmiotami do decoupage.
Wiedziałam od początku, że będę ją przemalowywać, bo moje dziecko bardzo chce dodatki z kolorem mięty lub jasnego turkusu. No i mamy komódkę w stylu 8-latki, z dodatkiem groszków i uroczych gałek do mebli ze sklepu Regałka. Jeżeli szukacie fajnych gałek, zwłaszcza do mebli dziecięcych, to jest tam całe mnóstwo różu, bieli, błękitów, zieleni, granatu. Ja wybrałam mniejsze gałki z jednej serii, w kolorach papieru do scrapbookingu, który planowałam wykorzystać w dekoracji. To właściwie mój debiut w oklejaniu papierem drewna, ale czynność jest prosta.
Kilka uwag technicznych dla meblowców nieoblatanych w technikach decoupage:).
1. Papier do scrapbookingu jest dość gruby – jak kartka z bloku, dlatego wykorzystujemy go do oklejania mebli podobnie jak tapety – na całe powierzchnie np. szuflad. Decoupage natomiast wykorzystuje cienką warstwę serwetki i dlatego można wycinać małe wzory i nie widać ich granicy po naklejeniu. Oto zestaw startowy:
2. Po pomalowaniu szufladki należy posmarować front klejem do tapet i nakleić docięty wcześniej papier. Ja cięłam papier skalpelem.
Jeszcze mała uwaga o gałkach – aby je doczepić trzeba wywiercić otwór w szufladkach – tu użyte wiertło nr 5. Wiercimy oczywiście przed malowaniem i klejeniem papieru.
Oklejone papierem fronty zabezpieczamy lakierem akrylowym. Nałóżmy dość szybko pierwszą warstwę, bez mazania pędzlem, żeby nie namoczyć papieru. Po wyschnięciu i lekkim przetarciu papierem – druga warstwa.
Najpierw stała jakieś 15 lat w przedszkolnej piwnicy, potem 7 miesięcy u mnie w garażu, by wreszcie jej 30 szuflad, na czarnych szpilkach, na nowo ujrzało światło dzienne. Tadam! Oto komoda biblioteczna, autentyk z ery sprzed komputerów w bibliotekach.
Taka komoda chodziła za mną od lat. Zawsze chciałam ją mieć, już chyba w podstawówce, gdy z namaszczeniem przewracałam te karteczki w poszukiwaniu wybranej książki. Niektóre marzenia materializują się po latach i to zupełnie przypadkowo, dzięki angażowi w przedszkolnym przedstawieniu. Pisałam o tym w tym poście, kiedy podekscytowana szukałam inspiracji na renowację komody. Podsumowując – idźcie do placówek edukacyjnych, znajdźcie woźnego, administratora czy innego magika od spraw technicznych i zapytajcie, czy gdzieś w magazynach nie zalegają stare komody biblioteczne. Te placówki przechowują sprzęty sprzed kilku dekad i z pewnością pamiętają one jeszcze czasy gdy my byliśmy dziećmi!
Ale przechodząc do rzeczy, komoda prezentowała się tak:
Całkiem przyzwoicie, ale uchwyty były pordzewiałe, blat zniszczony i z uszkodzonym fornirem. No i kolor. Starej musztardzie mówimy nie, przynajmniej ja jej nie kupuję.
1. Uzupełnianie forniru w blacie
Robiłam to po raz pierwszy i ciężko mi było znaleźć jakiś dobry tutorial jak ten fornir się uzupełnia (może coś polecacie?). Przeczytałam, że należy dobrać fornir, położyć go na uszkodzeniu i ciąć przez obie warstwy nożykiem. Wycięty w ten sposób fragment wpasuje się idealnie w uszkodzenie. Szczerze mówiąc mi się to nie udało, nożyk nie chciał przecinać dwóch warstw, a całość latała mi na blacie. Skończyło się poważnym zacięciem w palec. Ostatecznie jakoś to docięłam i efekt był następujący:
Warto kupić fornir w sklepie specjalistycznym i dobrać jego grubość. Ja kupiłam przez allegro, dobierałam na oko i wzięłam za gruby. Potem naszlifowałam się jak głupia. Nie wiem czym docinać łatki – ja używałam noża do tapet, ale nie udało mi się równo dociąć rogów.
2. Dokręcenie nóg
Mam takie magiczne blaszki montujące nogi meblowe:). Wystarczyło je dokręcić od spodu a na śrubę M8 wkręcić nogę z wywierconym wcześniej otworem. Noga zamawiana u stolarza.
3. Przemalowanie korpusu
Użyłam rozcieńczonej farby akrylowej – 3 cienkie warstwy nakładane gąbką. Efekt – widoczna faktura dębowego forniru. Malowanie zakończyłam na korpusie, choć przyznaję, ze miałam w planach malowanie szuflad. Ostatnio jednak bardziej doceniam drewno, widoczne słoje. Nie lubię jak mebel jest oklejony grubą, tłustą warstwą farby… Wreszcie decyzja – fronty zostają dębowe, ale zmieniam ich odcień na głębszy brąz.
4. Bejcowanie szuflad
Eksperymentowanie z bejcą warto przeprowadzić mieszając różne kolory. Ostatecznie zmieszałam pól na pół bejcę orzech i ipe – powstał klasyczny brąz lekko zgaszony szarawym odcieniem orzecha. To ta ostatnia linia na froncie.
Na marginesie dodam, że walka z 30 szufladami wykończyła mnie fizycznie. Ale to prawie jak bieganie – zmaganie a potem stado endorfin w głowie:). Samo odkręcanie uchwytów zajęło mi ze 2 wieczory. Potem tylko szlifowanie, odpylanie, bejcowanie.
5. Malowanie uchwytów
Uchwyty czyściłam watą stalową, a potem użyłam lakieru matowego w sprayu. Oryginalne śruby nie nadawały się do użycia więc wykorzystałam małe wkręty, które najpierw pomalowałam na czarno (wbite na styropian i zasprayowane).
6. Szablony
Nie byłabym sobą jakbym nie wetknęła gdzieś chociaż małej literki, a w bibliotece to wręcz nie wypada:). Użyłam gotowych szablonów i – po raz pierwszy zamiast farby akrylowej – wosków byta-yta. Nabyłam je w sklepie AgoHome, po tym jak miałam okazję pobawić się szablonami i woskami u Agnieszki. Jako zaprawiony w bojach szabloniarz polecam wszem i wobec te woski – łatwo się je aplikuje i nie podciekają pod szablon. Wprawdzie długo schną (ok 24h, powodem jest olej lniany na bazie którego powstały), ale warto poczekać. Poza tym równie łatwo jak aplikuje tak samo się je usuwa – wystarczy szmatka zamoczona w bezbarwnym wosku i ścieramy wszelkie mankamenty i niedoróbki. Woski s bardzo wydajne.
Oprócz liter na szufladkach znalazły się romby – jest to papier do pakowania prezentów:). To natchnęło mnie do kolejnych stylizacji z użyciem papierów – można wstawiać dowolne kombinacje kolorów i komoda będzie się zmieniać razem ze mną. Na razie jednak kocham ją właśnie taką – brązowo-biało-czarną. O tym co w niej będzie – w następnym poście:).