Na pierwszy rzut oka stara apteczna szafka wyglądała jak prawdziwy skarb – urocze szuflady, stare oryginalne uchwyty, ale po wstępnej szlifierce rozpoczął się pierwszy akt dramatu.
nóżki meblowe
Dziś ma 52 lata i jest w niezłej formie. Smukłe nóżki, drobna, niewysoka, orzechowa karnacja. Można cieszyć nią oko tak jak jest, albo pójść krok dalej i postawić na nowe ciuchy. Ja wybrałam to drugie – zobaczcie sami czy z dobrym skutkiem.
Na początek metryka z 1964 r. Te rozczulające, ręcznie wypisywane etykiety doczepiane na odwrocie, z dokładną definicją i numerem egzemplarza. Mamy więc “serwantkę w okleinie orzechowej, politurowaną na wysoki połysk, częściowo oszkloną”. Powstała w Bydgoskich Zakładach Drzewnych Przemysłu Terenowego.
Wpadła mi w ręce w prezencie (dzięki Marta!) i uznałam, że zostawienie jej bez jakiejkolwiek ingerencji byłoby zbyt zachowawcze. Równocześnie chciałam zachować jej piękny, lekko pomarańczowy odcień orzechowego forniru, więc przemalowanie nie wchodziło w grę. Długo się głowiłam co tu zrobić i wreszcie wygrały szablony w połączeniu z naturalnym fornirem.
Jak zrobić wzory na meblu przy użyciu szablonu?
Szablony robię i wycinam sama nożyczkami do paznokci. Wiem, ze to trąci lekką prowizorką lub przynajmniej zapowiada wycinankową zgrozę rodem z Łowicza, ale moim zdaniem to najlepszy sposób na dopasowany wzór do wielkości mebla. No i najtańszy.
Jak zrobiłam ten wzór? Znalazłam w sieci zdjęcie tego wzoru, przeniosłam do worda (tak, tak) i wydrukowałam na zwykłej kartce A4. Potem wycięłam te wszystkie falujące linie – ok 20 minut dłubania, by wreszcie przenieść wzór na fronty szafki.
Jeżeli lubisz wzory z użyciem szablonów zobacz moje inne projekty, np.:
Gałki
Wisienką na torcie są gałki w kolorach nawiązujących do wzoru na meblu. W oryginalnej wersji gałek nie było, postanowiłam więc je dorobić, wiercąc dziurkę wiertłem nr 5. Gałki pochodzą ze sklepu Regałka.
Kilka uwag technicznych
Oczyszczanie forniru
Z opisu na metryczce wynika, że mebel był pokryty politurą. Do jej zdjęcia wykorzystałam środek chemiczny do usuwania starych powłok. Zeszła bardzo łatwo. Więcej o środkach chemicznych do drewna piszę tutaj.
Kolejny etap to oczyszczanie papierem ściernym. Fornir najlepiej szlifować ręcznie – ja zaczęłam papierem 150, potem 240. Można także użyć szlifierki, ale najlepiej tzw. żelazka czyli trójkątnej, a nie mimośrodowej. Fornir jest bardzo delikatny i cienki, łatwo go zedrzeć do gołej deski.
Nogi meblowe
Nogi w tego typu meblach są drewniane, zazwyczaj z buczyny. Po oczyszczeniu ich jasny odcień źle wyglądał w sąsiedztwie orzechowego forniru więc potraktowałam je częściowo farbą, a skarpetki przyciemniłam delikatnie olejem do drewna.
Woskowanie forniru
Wosk nakładamy w 2 warstwach, z odstępem ok 2h. Użyłam wosku naturalnego firmy Starwax, dobrze się wcierał. Ważną czynnością jest polerowanie wosku, bo dopiero wtedy wydobywamy cały blask na powierzchnię.
Najpierw stała jakieś 15 lat w przedszkolnej piwnicy, potem 7 miesięcy u mnie w garażu, by wreszcie jej 30 szuflad, na czarnych szpilkach, na nowo ujrzało światło dzienne. Tadam! Oto komoda biblioteczna, autentyk z ery sprzed komputerów w bibliotekach.
Taka komoda chodziła za mną od lat. Zawsze chciałam ją mieć, już chyba w podstawówce, gdy z namaszczeniem przewracałam te karteczki w poszukiwaniu wybranej książki. Niektóre marzenia materializują się po latach i to zupełnie przypadkowo, dzięki angażowi w przedszkolnym przedstawieniu. Pisałam o tym w tym poście, kiedy podekscytowana szukałam inspiracji na renowację komody. Podsumowując – idźcie do placówek edukacyjnych, znajdźcie woźnego, administratora czy innego magika od spraw technicznych i zapytajcie, czy gdzieś w magazynach nie zalegają stare komody biblioteczne. Te placówki przechowują sprzęty sprzed kilku dekad i z pewnością pamiętają one jeszcze czasy gdy my byliśmy dziećmi!
Ale przechodząc do rzeczy, komoda prezentowała się tak:
Całkiem przyzwoicie, ale uchwyty były pordzewiałe, blat zniszczony i z uszkodzonym fornirem. No i kolor. Starej musztardzie mówimy nie, przynajmniej ja jej nie kupuję.
1. Uzupełnianie forniru w blacie
Robiłam to po raz pierwszy i ciężko mi było znaleźć jakiś dobry tutorial jak ten fornir się uzupełnia (może coś polecacie?). Przeczytałam, że należy dobrać fornir, położyć go na uszkodzeniu i ciąć przez obie warstwy nożykiem. Wycięty w ten sposób fragment wpasuje się idealnie w uszkodzenie. Szczerze mówiąc mi się to nie udało, nożyk nie chciał przecinać dwóch warstw, a całość latała mi na blacie. Skończyło się poważnym zacięciem w palec. Ostatecznie jakoś to docięłam i efekt był następujący:
Warto kupić fornir w sklepie specjalistycznym i dobrać jego grubość. Ja kupiłam przez allegro, dobierałam na oko i wzięłam za gruby. Potem naszlifowałam się jak głupia. Nie wiem czym docinać łatki – ja używałam noża do tapet, ale nie udało mi się równo dociąć rogów.
2. Dokręcenie nóg
Mam takie magiczne blaszki montujące nogi meblowe:). Wystarczyło je dokręcić od spodu a na śrubę M8 wkręcić nogę z wywierconym wcześniej otworem. Noga zamawiana u stolarza.
3. Przemalowanie korpusu
Użyłam rozcieńczonej farby akrylowej – 3 cienkie warstwy nakładane gąbką. Efekt – widoczna faktura dębowego forniru. Malowanie zakończyłam na korpusie, choć przyznaję, ze miałam w planach malowanie szuflad. Ostatnio jednak bardziej doceniam drewno, widoczne słoje. Nie lubię jak mebel jest oklejony grubą, tłustą warstwą farby… Wreszcie decyzja – fronty zostają dębowe, ale zmieniam ich odcień na głębszy brąz.
4. Bejcowanie szuflad
Eksperymentowanie z bejcą warto przeprowadzić mieszając różne kolory. Ostatecznie zmieszałam pól na pół bejcę orzech i ipe – powstał klasyczny brąz lekko zgaszony szarawym odcieniem orzecha. To ta ostatnia linia na froncie.
Na marginesie dodam, że walka z 30 szufladami wykończyła mnie fizycznie. Ale to prawie jak bieganie – zmaganie a potem stado endorfin w głowie:). Samo odkręcanie uchwytów zajęło mi ze 2 wieczory. Potem tylko szlifowanie, odpylanie, bejcowanie.
5. Malowanie uchwytów
Uchwyty czyściłam watą stalową, a potem użyłam lakieru matowego w sprayu. Oryginalne śruby nie nadawały się do użycia więc wykorzystałam małe wkręty, które najpierw pomalowałam na czarno (wbite na styropian i zasprayowane).
6. Szablony
Nie byłabym sobą jakbym nie wetknęła gdzieś chociaż małej literki, a w bibliotece to wręcz nie wypada:). Użyłam gotowych szablonów i – po raz pierwszy zamiast farby akrylowej – wosków byta-yta. Nabyłam je w sklepie AgoHome, po tym jak miałam okazję pobawić się szablonami i woskami u Agnieszki. Jako zaprawiony w bojach szabloniarz polecam wszem i wobec te woski – łatwo się je aplikuje i nie podciekają pod szablon. Wprawdzie długo schną (ok 24h, powodem jest olej lniany na bazie którego powstały), ale warto poczekać. Poza tym równie łatwo jak aplikuje tak samo się je usuwa – wystarczy szmatka zamoczona w bezbarwnym wosku i ścieramy wszelkie mankamenty i niedoróbki. Woski s bardzo wydajne.
Oprócz liter na szufladkach znalazły się romby – jest to papier do pakowania prezentów:). To natchnęło mnie do kolejnych stylizacji z użyciem papierów – można wstawiać dowolne kombinacje kolorów i komoda będzie się zmieniać razem ze mną. Na razie jednak kocham ją właśnie taką – brązowo-biało-czarną. O tym co w niej będzie – w następnym poście:).
Kolejny sztandarowy produkt Ikea – regał Expendit:) I nic dziwnego bo jest funkcjonalny, wygodny, ładny i tani. Sama mam 2 szt. w pokojach dzieci. Ale każdy kto ma ten mebel dłużej zauważy, że różnie bywa z jego stanem technicznym po kilku latach intensywnego użytkowania…
Jeden z moich egzemplarzy został więc poddany Eksperymentalnej Terapii Odmładzającej, zobaczcie co z tego wyszło.
Terapia zakładała: przejście z wersji horyzontalnej do wertykalnej, dodanie nóżek, zmianę koloru w związku ze zmianami w pokoju dzieci.
Punkt wyjścia – zniszczona brzozowa okleina, tuzin naklejek, milion zabawek poupychanych w pojemnikach i na blacie.
Etap 1. Czyszczenie i przygotowanie podłoża.
Wymyłam, odtłuściłam detergentem i … ochoczo zabrałam się za malowanie (ta niecierpliwość żeby już jak najszybciej zobaczyć efekt – też to macie?). BŁĄD. Nie maluj bezpośrednio farbą akrylową regału expendit. Wprawdzie farba dobrze się nakładała ale przy 3 warstwie wciąż widziałam nierówności i farba odpadła w miejscu, w którym dotykała podłoża (po wyschnięciu, kiedy przestawiłam mebel).
Etap 2. Podkład (którego u mnie nie było)
Zastosuj podkład, zapewnisz większą trwałość, Więcej o podkładach i malowaniu oklein w poradniku.
Jeżeli tak jak ja nie zastosowałaś podkładu możesz pokryć mebel inną, bardziej trwałą farbą. Ja wykorzystałam do tego celu farbę styntilor do malowania kuchni. Producent zapewnia dużą przyczepność w tym do oklein, laminatów itp. Wadą rozwiązania jest lekki połysk, zaletą – nie musisz zdzierać farby i nanosić zgodnie z przykazaniem podkładu i farby.
Etap 3. Malowanie nóżek
Najpierw na biało potem na niebiesko, po oznaczeniu taśmą krawędzi skarpetek.
Etap 4. Nóżki – wstawianie gwintu pod śrubę
Postanowiłam, że zamontuję nóżki na śrubę M8, którą przykręcę do gwintu, który to wkręcę w mebel. Kolejny BŁĄD. Regał expendit to słabej jakości konstrukcja, która po nawierceniu okazała się w środku pusta. Oczywiście żaden gwint się jej nie trzymał i wpadał do środka. Można było zastosować wkręty i przewiercić się na wylot, ale rama regału ma ok 5 cm więc wkręt musiałby być na ok 8-10 cm? Nie miałam takiego ale miałam deskę.
Etap 5. Nóżki – mocowanie do deski
Postanowiłam wkręcić gwint w deski, a całość przyczepię do regału za pomocą kleju. To się udało
Poniżej zdjęcia, które obrazują cały proces.
Etap 6. Finiszing kolorystyczny
Postanowiłam zachować kolorystyczny i dekoracyjny umiar – regał jest więc biały, a jedynie nóżki i krawędzie półek – niebieskie. Na regale stoją książki i wybrane zabawki więc i tak sporo się dzieje.
Refleksje
Regał mam już w domu 8 lat – był szafką pod TV, regałem w garderobie, regałem na zabawki
Dalej pozostanie regałem, bardziej na książki i gry. Ciekawe gdzie jeszcze trafi? Na pewno szkoda go wyrzucać, ostatecznie zawsze przyda się w piwnicy lub garażu:) To się nazywa Odpowiedzialne Kupowanie – nie wyrzucać aż się rozpadnie, a jak na razie mu to chyba nie grozi:).
Lubię nóżki w meblach, zawsze zwracam uwagę na czym stoją, zachwycam się zarówno smukłymi nogami z lat 50 jak i toczonymi nóżkami mebli w stylu francuskim. Od dawna chodził za mną projekt postawienia własnego mebelka na nogi i wreszcie udało się – jest konsolka (a może szafka nocna, toaletka?) dla mojej 8-latki.
Może ktoś pamięta jak ze sklepu Lamus (gigantyczna zbieranina mebli z zachodnioeuropejskich wystawek, blisko niemieckiej granicy) przywiozłam taką oto szafeczkę (oraz inne skarby, o których pisałam w poście)? Teraz wygląda tak
Po ponad 3 miesiącach leżakowania szafka doczekała się swojej metamorfozy, na którą przepis jest bardzo prosty: korpus + nóżki + farba + okleina = szafka nocna.
Doczepianie nóżek
Zamówiłam nóżki sosnowe, bo całość jest sosnowa, a nie planuję zbyt dużych obciążeń na mebelku. Nóżki są zamontowane na wkręty. Dzięki warsztatom stolarskim w “Wióry lecą” dowiedziałam się jak to zrobić. Oczepiłam tył szafki (sklejka na zszywacze tapicerskie) oraz dno (na śrubki). Na dnie wyznaczyłam 4 punkty, które odpowiadały środkowi nóżki. Nóżki nie są zamontowane tuż przy krawędzi ale ok 3 cm dalej. Wywierciłam otwory w dnie i przykręciłam wkręt na wylot przez deskę, do nóżki. Ślady po śrubach zaszpachlowałam. To bardzo prosty montaż, możliwy dzięki temu, że dno było cienkie i miałam do niego łatwy dostęp. O nóżkach i technikach montażu jeszcze będzie.
Okleina meblowa
Ostatnio pojawiło się na rynku sporo ciekawych wzorów, okleiny są matowe i wcale nie wyglądają tandetnie. Moja pochodzi z Lidla, a że posiadała ptaszki i ulubioną kolorystykę mego dziecka, nie miałam wyboru i musiałam ją zastosować:). Idąc za ciosem okleiłam nią szufladę biurka.
Tu blat z bliska:
Przy okazji zdradzę wam sposób na usunięcie starych naklejek – każda chyba matka zna z autopsji meble dziecięce oklejone czym-się-da-w-tym-naklejkami-z-danonków. Mam dobrą wiadomość – nie trzeba ich moczyć, zdzierać szczotą tylko trzeba posłużyć się suszarką. Dmuchamy przez kilkadziesiąt sekund na naklejkę, klej się rozgrzewa i odchodzi sam gdy zaczniemy ją podważać paznokciem. Tadam!
O malowaniu nie piszę, bo była o tym wielokrotnie mowa, m.in. w tym poradniku.
Na co zwrócić uwagę planując mebel na nóżkach?
- Wysokość nóżek – dokładnie zaplanuj docelową wysokość mebla, moja szafka ma nóżki o dł 40 cm.
- Średnica nóżki – stolarze standardowo pracują na walcach o średnicy 6 cm – jeżeli chcesz grubsze, licz się z większymi kosztami.
- Sposób montażu – to największe wyzwanie, bo możliwości jest wiele i zależy to od mebla. Od stolarza otrzymamy “gołe nogi”, ew możemy zamówić ze śrubą M8, ale trzeba ją przykręcić do gwintu na meblu. O montażu nóżek pojawi się osobny post, teraz tylko wspomnę, że można wykorzystać:
- Wkręty – najprostsza metoda – przewiercamy się przez dno, do którego będzie przyczepiona nóżka, wkręt wprowadzamy w środek nogi.
- Kołki + klej – łącznikiem jest kołek drewniany, który wchodzi w mebel i nóżkę – trzeba więc nawiercić w obu krawędziach stosowne otwory.
- Śruba i gwint – nóżki ze śrubą są wkręcane w mebel z zamocowanym gwintem.
- Płytki mocujące – płytka ma gwint lub wystającą śrubę, płytkę mocujemy do mebla a do niej nóżkę.
- Nóżki zamówiłam u stolarza w cenie 20 zł każda.
- Szafka kosztowała 35 zł
- Farby – ok 20 zł
- Okleina kupiona w Lidlu – ok 5 zł
W sumie 140 zł. Nie wiem czy to dużo, być może można kupić w tej cenie szafkę w Ikei, ale primo: nie będzie z drewna, secundo: zobaczysz ją u 80% swoich znajomych:). Natomiast te 140 zł to olbrzymia satysfakcja pozakupowa i posiadanie unikatu. A jak dziecko się cieszy, że mama specjalnie dla niej coś ekstra zrobiła…
Tak więc kochani, do dzieła, robimy swoje mebelki!