Lubisz wiedzieć o meblu, co to za typ, skąd się wziął i kto go stworzył? Ja też, dlatego bardzo mnie ucieszyła wiadomość, że oto pojawiła się na rynku obszerna biblia o meblach powojennych z okresu 1945-1970.
made by Odnawialnia
Jak szybko można przerobić mały mebel? Wystarczą 2 godziny by cieszyć się pierwszymi efektami. Dziś na rynku są farby do mebli, które nie wymagają męczącego zdzierania starych powłok, schną szybko i nawet nie trzeba specjalnie zabezpieczać ich lakierem.
Coś dla fanów koloru, wzoru, kontrastów i kotów. Energetyczna komoda do pokoju dziecięcego okraszona wzorkiem, koralikami i dekoracyjnymi tralkami. A koty? Robiły za inspektorów i pozowały do zdjęć.
Jak odnowić stare krzesło, które nie ma siedziska, a my nie mamy sklejki ani sprężyn żeby je zrobić? Wystarczy sięgnąć po stare paski od ubrań!
Krzesło to znalezisko śmietnikowe na ul. Miłej w Warszawie. Wypatrzyłam je gdy startowałam w biegu Niepodległości – i jak łatwo się domyślić – przez całą trasę myślałam co tam jeszcze stoi:).
Krzesło postanowiłam pomalować, mimo że było w dobrym stanie. Ale taki klasyczny kształt i klasyczny brąz to dla mnie za dużo klasyki i za bardzo nobliwy charakter. Do tego jeszcze drewno bukowe, za którym nie przepadam. Naturalne drewno zostawiłam tylko na fragmencie nóg.
Jak odnowić stare krzesło? Zostawiając mu skarpetki!
Najwięcej pracy było ze zdarciem lakieru na fragmencie nóg przeznaczonym na skarpetki. Użyłam cykliny do drewna i udało się to zeskrobać. Potem brązowa bejca na odsłonięte fragmenty.
Malowanie krzesła farbą kredową
Potem już tylko najprzyjemniejsza część pracy czyli malowanie farbą kredową. Jest coś magicznego w malowaniu tą farbą, dobrze przylega do lakieru, szybko schnie tworząc matową strukturę. Więcej o malowaniu farbami kredowymi przeczytacie w PORADNIKU, tu ograniczę się do kilku uwag:
- Krzesło najlepiej malować pędzlem – do farb kredowych używamy pędzla z dodatkiem włosia syntetycznego
- Zaczynamy malowanie od nóg, obracając krzesło oparciem do dołu
- Zwracamy uwagę na krawędzie – krzesło ma dużo małych płaszczyzn i łatwo o zacieki na krawędziach; farbę rozcieramy pędzlem aby nie powstały zgrubienia z farby
- Nie nakładamy zbyt dużo farby malując pierwszą warstwę, farbę można lekko rozcieńczyć
- Nie przejmujemy się niezbyt staranną strukturą farby na krześle – podczas woskowania, szlifowania i polerowania nadamy powierzchni aksamitna gładkość.
Doczepianie pasków na siedzisko
Potrzebujemy ok 20 pasków. Paski doczepiamy tackerem. Najlepiej krzesło postawić na stole – tak jak do mycia podłogi, następnie podkładać paski zaczynając od środka krzesła. Wówczas mamy wygodny dostęp do spodu krzesła i bez problemu sami je naciągniemy i doczepimy.
Te krzesła w oryginale są symbolem topornego późnego socjalizmu. Zarówno ich kwadratowa forma jak i stan zakonserwowanych lat 70 przywołują wspomnienia smutnych blokowisk z wielkiej płyty i nijak ma się to do duńskiego designu lat 50 :). Ale spokojnie, najgorszy smutek i beznadzieja mogą zmienić się w kolorową radość. Własnie tak jak te krzesła.
Stan przed to klasyka bylejakości: zniszczona tapicerka, wszystko w kolorze szaroburej zgniłej zieleni. Jak z poczekalni u dentysty w latach 80, kiedy wizyta z dużym prawdopodobieństwem kończyła się rwaniem zęba na żywca… (moja trauma z wieku szkolnego).
Ale dwie dzielne odnawiaczki (czyli ja i Justyna z Ceramika Karamuz) wzięły krzesła na warsztat i powstały takie oto kolorowe wyspy:
Dla początkujących lub niewprawionych w bojach mam dobre informacje – renowacja tego krzesła jest bardzo prosta. Nie trzeba nic szyć, nie ma obłych kształtów, pianki nie trzeba dużo, tkaniny też, więc i koszty niewielkie.
Stelaż
Został pomalowany na czarno farbą akrylową. W tych krzesłach niewiele było lakieru, wystarczyła solidna przecierka papierem ściernym, by można było kłaść farbę.
Siedzisko
To zwykły kawałek deski, na który kładziemy dociętą w kwadrat 3 mm piankę, na to tkaninę o krawędziach dłuższych niż siedzisko o ok 3 cm. Tkaninę podwijamy i doczepiamy tackerem, pilnując by wzór leżał prosto.
Pewnym wyzwaniem było oparcie, ponieważ postanowiłyśmy nadać mu nieco inne proporcje, doczepiając tkaninę węziej i odsłaniając boki ze sklejki, tak aby było więcej drewna.
Tkanina był doczepiana na krawędziach górnej i dolnej, a z boku jest tylko podwinięta. Nie dałyśmy też tapicerki z tyłu oparcia, chociaż oryginał ją posiadał.
Krzesła dołączyły do wesołej gromady innych odnowionych siedzisk w pracowni Ceramika Karamuz.
To krzesło Justyna praktycznie samodzielnie odnowiła – stary dobry patyczak z Radomska w białym wosku i tkaninie w pepitkę
Podobno z największych brzydul wyrastają niezłe księżniczki, a z brzydkich kaczątek – piękne łabędzie. Zobaczcie więc metamorfozę ramy okiennej, której nikt nie dawał żadnych szans. Przygarnęłam tą ramę bo miała bardzo dobry kształt i wymiary, ale przyznam, że nawet ja trochę zwątpiłam w jej potencjał, gdy przyjrzałam się jej z bliska. Odrapana, niemiłosiernie brudna, pokryta kilkoma warstwami farby. Jednak poczucie misji zwyciężyło:).
Taca z ramy okiennej – oczyszczanie
Powoli, spod warstwy brudu zaczęło wyłaniać się drewno, trochę spatynowane, porysowane, ale właśnie takie vintage i autentycznie postarzone. Do oczyszczania użyłam cykliny – farba schodziła bez trudu. Potem cierpliwe szlifowanie papierem. Okucia wyczyściłam małą szlifierką typu delta, a potem watą stalową.
W ramie okiennej była szyba, którą bez trudu udało się wyjąć, bo kit był cały popękany i zeschnięty. W to miejsce dorobiłam dno ze sklejki o grubości 5 mm. Sklejkę dopasowałam do wnętrza ramy.
Taca z ramy okiennej – malowanie
Nadszedł czas na zdefiniowanie nowej roli społecznej – będzie tacą – orzekłam i rozpoczęło się dekorowanie:
Na tym zdjęciu widać fragment łasucha próbującego dobrać się do mojej szarlotki:).
Taca ma idealne wymiary na szybką kawę w małym gronie. Dobrze wpasowuje się w kanapę i małe stoliki kawowe.
Zobaczcie, do czego jeszcze wykorzystałam stare paski po ubraniach. Pomysłów na ich zastosowanie mam jeszcze trochę, więc jak ktoś chciałby mi podarować swoje nieużywane paski (nie muszą być skórzane), to ja chętnie przygarnę:).
Cały czas urządzam pokoje dzieci, a raczej robię drobne meble i dodatki, licząc, że w końcu uda się zestawić je w cały pokój:). I tak do kolekcji mojej córki dołączyła mini komódka, a raczej coś w rodzaju półeczki z szufladami nad biurko.
Komódka trafiła do mnie oczywiście z odzysku, ale tego typu rzeczy ze sklejki można bez problemu kupić np. w Ikei albo sklepach z przedmiotami do decoupage.
Wiedziałam od początku, że będę ją przemalowywać, bo moje dziecko bardzo chce dodatki z kolorem mięty lub jasnego turkusu. No i mamy komódkę w stylu 8-latki, z dodatkiem groszków i uroczych gałek do mebli ze sklepu Regałka. Jeżeli szukacie fajnych gałek, zwłaszcza do mebli dziecięcych, to jest tam całe mnóstwo różu, bieli, błękitów, zieleni, granatu. Ja wybrałam mniejsze gałki z jednej serii, w kolorach papieru do scrapbookingu, który planowałam wykorzystać w dekoracji. To właściwie mój debiut w oklejaniu papierem drewna, ale czynność jest prosta.
Kilka uwag technicznych dla meblowców nieoblatanych w technikach decoupage:).
1. Papier do scrapbookingu jest dość gruby – jak kartka z bloku, dlatego wykorzystujemy go do oklejania mebli podobnie jak tapety – na całe powierzchnie np. szuflad. Decoupage natomiast wykorzystuje cienką warstwę serwetki i dlatego można wycinać małe wzory i nie widać ich granicy po naklejeniu. Oto zestaw startowy:
2. Po pomalowaniu szufladki należy posmarować front klejem do tapet i nakleić docięty wcześniej papier. Ja cięłam papier skalpelem.
Jeszcze mała uwaga o gałkach – aby je doczepić trzeba wywiercić otwór w szufladkach – tu użyte wiertło nr 5. Wiercimy oczywiście przed malowaniem i klejeniem papieru.
Oklejone papierem fronty zabezpieczamy lakierem akrylowym. Nałóżmy dość szybko pierwszą warstwę, bez mazania pędzlem, żeby nie namoczyć papieru. Po wyschnięciu i lekkim przetarciu papierem – druga warstwa.
Agę zna chyba każdy kto interesuje się meblami z epoki prl. To było krzesło produkowane masowo w latach 60 i 70, by zaspokoić potrzebę małego mebla w małym mieszkanku tamtych czasów. Dziś jak się okazuje nadal bardzo na czasie ale w nieco innej, współczesnej odsłonie. I nic dziwnego, bo to model uniwersalny, o pięknej linii i nieszablonowych nogach. Zobaczcie różne wariacje tego typu oraz aranżację wykonaną w Odnawialni.
Miałam okazję pracować z tym krzesłem dzięki Justynie z Karamuz Ceramika. Justyna ma szczęście do magicznych śmietników, pełnych porzuconych mebli. Działając w tandemie – Justyna nogi, ja – obicie, ubrałyśmy Agę w szarą kieckę i jasne rajstopy:).
Punkt wyjścia i dojścia na poniższej focie.
Jeżeli jesteście ciekawi jak odnowić nogi i uszyć taką tapicerkę – czytajcie dalej. A jeszcze niżej – inspiracje i wariacje z krzesłem aga znalezione w sieci.
Renowacja nóg w krześle AGA
Niestety, piękne nogi to harówka, pot i łzy:) W przypadku nóg krzesła to cierpliwe zdzieranie starego, grubo położonego perelowskiego lakieru. Jak zedrzeć stary lakier? Są zasadniczo 3 metody:
1. Preparat do zdzierania starych powłok malarskich – radzi sobie z lakierem, ale trzeba pracowicie szpatułką ściągać warstwę, szlifowania i tak nie unikniemy bo całość lakieru w ten sposób nie zejdzie.
2. Cyklina czyli skrobak – urządzenie z wbudowaną metalową zdrapką. Pracowicie zdzieramy lakier zgodnie z usłojeniem drewna, ściągając warstwę w jedną stronę. Koniecznie trzeba mieć jakąś ostrzałkę bo cyklina się tępi, a ponadto uwaga na ryzyko porysowania i uszkodzenia drewna.
3. Szlifierka o dużej mocy, dużo papierów często zmienianych. Szlifierka na małych obrotach, z papierem o gradacji ok 40-60. To jednak duże wyzwanie, bo szlifierka ślizga się po lakierze.
Moim zdaniem najlepsze efekty daje cyklina, ew spróbowałabym najpierw z preparatem do powłok. Szlifierka na koniec, jak zdejmiemy lakier.
Mimo kilku godzin szlifowania ciężko jest ręcznie doczyścić stare krzesło do nowego drewna, ale postanowiłyśmy zostawić niewielkie szare ślady, a całość pokryć białą bejcą. I to był strzał w 10, bo bejca ładnie rozjaśniła drewno, zniwelowała plamy a nogi zyskały vintage look.
Całość zabezpieczona woskiem. I oto efekt przed i po:
Wymiana tapicerki w krześle AGA
Konstrukcja tego krzesła bardzo przypomina fotel 366 Chierowskiego (odnawiałam kiedyś ten model o czym donoszę w tym poście). Jest drewniana, zaokrąglona rama, mocowana z boku na 2 śrubach do nóg. Siedzisko sprężynowe, pokryte pianką, która po latach była całkowicie skruszona.
Dlatego przed jakimikolwiek pracami trzeba
– zerwać starą tapicerkę ale zachować ją jako wzór do szycia nowej
– wywalić piankę, oczyścić siedzisko (w tym krześle warstwa tkaniny przykrywającej sprężyny została zdjęta, wyprana i doczepiona na nowo)
Miałyśmy piankę o grubości 3 cm, ale w dwóch mniejszych kawałkach. Na zdjęciu poniżej widać jak ją złożyłyśmy – plecy leżą na siedzisku. Pianka cięta nożykiem do tapet, po odrysowaniu kształtów mebla. Całość przytwierdzona do mebla klejem do tkanin.
Aby wzmocnić gąbkę można dodatkowo obić ją warstwą owaty lub bawełny – to pozwoli zachować lepszy kształt piance. Nie jest jednak konieczne.
Można przystąpić do szycia pokrowca. Ten model składa się z 4 części:
– siedzisko razem z oparciem (w jednym kawałku)
– bok wokół oparcia
– bok wokół siedziska
– plecy oparcia
należy tak zaplanować zakup tkaniny by zmieściły się na niej długie wąskie pasy boków.
Po rozpruciu na kawałki starego obicia, wycinamy fragmenty z nowej tkaniny. Proponuję nie zszywać ich od razu maszyną tylko zeszyć na próbę fastrygą. WAŻNE – ten model ma na krawędzi taką wypustkę (w środku jest wszyty sznureczek). Jeżeli chcecie ją zachować można wszyć kawałek okrągłego sznurka o średnicy ok 0,5 cm lub bez – wówczas wypustka będzie mała. Ja tak zrobiłam. Na zdjęciu poniżej widać, jak jest złożony materiał do szycia. Wąskie pasy są założone (jak wypustka to w to założenie musimy włożyć sznurek) i doszywane do dużej części tkaniny. Po etapie fastrygi warto nałożyć pokrowiec na krzesło i skorygować szycie szpilkami.
Wreszcie szycie zakończone. Ubieramy fotel i takerem przytwierdzamy tkaninę do stelaża.
Następnie doczepiamy tył (jest to coś w rodzaju dykty, którą także obijamy tkaniną)
A tak krzesło prezentuje się u właścicielki – razem z kanapą i stoliczkiem tworzą świetne trio. Że o kocie nie wspomnę:)
Sporo zdjęć pochodzi z olx – są to krzesła po renowacji wystawione na sprzedaż. Ceny ok 250-350 zł. Natomiast stary model do samodzielnej renowacji można kupić już za 30-50 zł.
Źródła zdjęć
1. Model z kołnierzykiem
2. Pikowane – sprzedaż olx w Lublinie cena 300 zł
3. Ciemnobrązowe z jasną wypustką
4. Kolorowe z guziczkami
5. Pepitka z lamówką – Pinterest
6. Beżowe z ciemną lamówką – olx Warszawa, 380 zł
7. Malowane nogi niebieskie – ale gratka, 400 zł
8. Błękitne na ciemnych nogach – projekt reforma via pinterest
To kto tam odnawiał Agę i się pochwali? 🙂 Albo wybierze swój ulubiony typ?
Najpierw stała jakieś 15 lat w przedszkolnej piwnicy, potem 7 miesięcy u mnie w garażu, by wreszcie jej 30 szuflad, na czarnych szpilkach, na nowo ujrzało światło dzienne. Tadam! Oto komoda biblioteczna, autentyk z ery sprzed komputerów w bibliotekach.
Taka komoda chodziła za mną od lat. Zawsze chciałam ją mieć, już chyba w podstawówce, gdy z namaszczeniem przewracałam te karteczki w poszukiwaniu wybranej książki. Niektóre marzenia materializują się po latach i to zupełnie przypadkowo, dzięki angażowi w przedszkolnym przedstawieniu. Pisałam o tym w tym poście, kiedy podekscytowana szukałam inspiracji na renowację komody. Podsumowując – idźcie do placówek edukacyjnych, znajdźcie woźnego, administratora czy innego magika od spraw technicznych i zapytajcie, czy gdzieś w magazynach nie zalegają stare komody biblioteczne. Te placówki przechowują sprzęty sprzed kilku dekad i z pewnością pamiętają one jeszcze czasy gdy my byliśmy dziećmi!
Ale przechodząc do rzeczy, komoda prezentowała się tak:
Całkiem przyzwoicie, ale uchwyty były pordzewiałe, blat zniszczony i z uszkodzonym fornirem. No i kolor. Starej musztardzie mówimy nie, przynajmniej ja jej nie kupuję.
1. Uzupełnianie forniru w blacie
Robiłam to po raz pierwszy i ciężko mi było znaleźć jakiś dobry tutorial jak ten fornir się uzupełnia (może coś polecacie?). Przeczytałam, że należy dobrać fornir, położyć go na uszkodzeniu i ciąć przez obie warstwy nożykiem. Wycięty w ten sposób fragment wpasuje się idealnie w uszkodzenie. Szczerze mówiąc mi się to nie udało, nożyk nie chciał przecinać dwóch warstw, a całość latała mi na blacie. Skończyło się poważnym zacięciem w palec. Ostatecznie jakoś to docięłam i efekt był następujący:
Warto kupić fornir w sklepie specjalistycznym i dobrać jego grubość. Ja kupiłam przez allegro, dobierałam na oko i wzięłam za gruby. Potem naszlifowałam się jak głupia. Nie wiem czym docinać łatki – ja używałam noża do tapet, ale nie udało mi się równo dociąć rogów.
2. Dokręcenie nóg
Mam takie magiczne blaszki montujące nogi meblowe:). Wystarczyło je dokręcić od spodu a na śrubę M8 wkręcić nogę z wywierconym wcześniej otworem. Noga zamawiana u stolarza.
3. Przemalowanie korpusu
Użyłam rozcieńczonej farby akrylowej – 3 cienkie warstwy nakładane gąbką. Efekt – widoczna faktura dębowego forniru. Malowanie zakończyłam na korpusie, choć przyznaję, ze miałam w planach malowanie szuflad. Ostatnio jednak bardziej doceniam drewno, widoczne słoje. Nie lubię jak mebel jest oklejony grubą, tłustą warstwą farby… Wreszcie decyzja – fronty zostają dębowe, ale zmieniam ich odcień na głębszy brąz.
4. Bejcowanie szuflad
Eksperymentowanie z bejcą warto przeprowadzić mieszając różne kolory. Ostatecznie zmieszałam pól na pół bejcę orzech i ipe – powstał klasyczny brąz lekko zgaszony szarawym odcieniem orzecha. To ta ostatnia linia na froncie.
Na marginesie dodam, że walka z 30 szufladami wykończyła mnie fizycznie. Ale to prawie jak bieganie – zmaganie a potem stado endorfin w głowie:). Samo odkręcanie uchwytów zajęło mi ze 2 wieczory. Potem tylko szlifowanie, odpylanie, bejcowanie.
5. Malowanie uchwytów
Uchwyty czyściłam watą stalową, a potem użyłam lakieru matowego w sprayu. Oryginalne śruby nie nadawały się do użycia więc wykorzystałam małe wkręty, które najpierw pomalowałam na czarno (wbite na styropian i zasprayowane).
6. Szablony
Nie byłabym sobą jakbym nie wetknęła gdzieś chociaż małej literki, a w bibliotece to wręcz nie wypada:). Użyłam gotowych szablonów i – po raz pierwszy zamiast farby akrylowej – wosków byta-yta. Nabyłam je w sklepie AgoHome, po tym jak miałam okazję pobawić się szablonami i woskami u Agnieszki. Jako zaprawiony w bojach szabloniarz polecam wszem i wobec te woski – łatwo się je aplikuje i nie podciekają pod szablon. Wprawdzie długo schną (ok 24h, powodem jest olej lniany na bazie którego powstały), ale warto poczekać. Poza tym równie łatwo jak aplikuje tak samo się je usuwa – wystarczy szmatka zamoczona w bezbarwnym wosku i ścieramy wszelkie mankamenty i niedoróbki. Woski s bardzo wydajne.
Oprócz liter na szufladkach znalazły się romby – jest to papier do pakowania prezentów:). To natchnęło mnie do kolejnych stylizacji z użyciem papierów – można wstawiać dowolne kombinacje kolorów i komoda będzie się zmieniać razem ze mną. Na razie jednak kocham ją właśnie taką – brązowo-biało-czarną. O tym co w niej będzie – w następnym poście:).
Oto propozycja siedziska krzesła inaczej – zamiast tapicerki szybciej i taniej można wykończyć je przeplatanką ze starych pasków od ubrań. A dlaczego ma nr 85? Zobacz dalej…
Takie rozwiązanie jest szczególnie przydatne gdy nie mamy siedziska w starym krześle oraz sił i czasu by je zamówić u stolarza. No i nie musimy mieć gąbki, pasów, sprężyn czy innych dodatków tapicerskich, których normalnie wymagał pierwowzór. Samo “tapicerowanie” zajmuje zdecydowanie mniej czasu. Zapewniam was, że każdy z tym sobie poradzi, nawet jeżeli nie miał takera w ręku
Przygotowanie krzesła i siedziska
Nasz egzemplarz był w kiepskim stanie i został rozebrany na części. Trzeba było go pozbawić starej farby, oszlifować i pomalować na nowo na biało.
Najlepiej malować każdą część osobno a dopiero potem je sklejać.
Szczególnie trzeba się skupić na narożnikach siedziska, które będą widoczne po nałożeniu plecionki z pasków.
Paski od ubrań
Najlepiej zdobyć je od znajomych, rodziny i przeszukać własną szafę. Można też niedrogo nabyć je w różnych sklepach z tanią odzieżą. Potrzebujemy ok 20 pasków na jedno siedzisko, ale to zależy też od wielkości krzesła i oczekiwanego efektu – czy plecionka ma być ciasna czy też mają być widoczne odstępy między paskami. W tym egzemplarzu użyto 21 pasków, mocowane były w odstępach ok 0,5 cm.
Paski nie muszą być skórzane, ale dobrze by w miarę możliwości część była ze skóry. Najlepiej dobierać paski średniej szerokości – tzw. męskie do spodni, czyli ok 3-5 cm. Kolorystyka, kolejność to już nasza czysta fantazja.
Jak to zrobić?
- Odetnij klamerki i zniszczone części z dziurkami.
- Ułóż osobno 2 zestawy pasków. Zobacz, czy jakiś pasek nie jest na tyle długi, ze można go wykorzystać po połowie.
3. Przyczepiaj paski po kolei – najpierw wzdłuż krzesła. Przyczepianie można zacząć od początku lub od środka krzesła.
4.Mocuj paski za pomocą takera do wewnętrznej strony siedziska. Dobrze napinaj paski przed przypięciem. Przy okazji dodam, ze używałam zszywek nr 12, ale chcę jeszcze wzmocnić mocowanie pasków za pomocą gwoździ tapicerskich. Widziałam też paski montowane na wkręty.
5. Zacznij drugą warstwę w poprzek krzesła. Przeplataj każdy pasek zaczynając naprzemiennie od góry lub od dołu.
Siedzisko gotowe. Ma swój unikalny, jedyny w swoim rodzaju nr 85. Biały kruk nie do podrobienia:) A wszystko dlatego, ze nie podobała nam się prawa strona paska i padło na czerń na lewej stronie. A tam był rozmiar paska – 85 cm w pasie:).
Tak się wciągnęłam w paskowe siedziska, że jak ktoś zechce mi podarować paski to bardzo się ucieszę:). Piszcie czy wam też się podoba?
A żeby nie było że jestem taka genialna, zainspirowałam się zdjęciem, które publikowałam na FB. Pomysł z brytyjskiego bloga:).