Komody typu sideboard, czyli komody bufetowe mają się dziś dobrze w naszych mieszkaniach. Są w salonach, pokojach dziecięcych a nawet łazienkach, a ich wielki powrót zawdzięczamy modzie na meble PRL.
komody
Poznajcie gwiazdę Bydgoskich Fabryk Mebli w wersji sote. Z reguły występuje w towarzystwie gigantycznej nadstawki z półeczkami, na szczęście w pełni odczepialnej. Mam ją w garażu, być może kiedyś trafi gdzieś wyżej w hierarchii.
Te meble, dzięki temu, że pokryto je chemoutwardzalnym lakierem, są niezniszczalne. Okaz który do mnie trafił był w świetnym stanie i początkowo rozważałam nawet, czy nie zostawić jej tak jak jest. Jednak ten wysoki połysk i chęć zrobienia z niej czegoś innego zwyciężyły. Zabrałam się za usuwanie lakieru i to był początek greckiej tragedii.
O szczegółach tej dramatycznej walki piszę w innym poście, gdzie pokazuję Wam czego NIE NALEŻY ROBIĆ, tu wspomnę jedynie o przyjemnej części wykończenia.
Jak odnowić komodę prl przy użyciu szablonów do mebli?
Dlaczego pomalowałam część frontów? Odpowiedź znajduje się w poście o ściąganiu lakieru. A skoro farba to i szablon, który i w tym przypadku zrobiłam sama. To motyw w jodełkę, albo zwany także herringbone pattern. Dla nieobsługujących programów graficznych – w wordzie robisz tabelę, której komórki i kolumny odpowiadają szerokości i wysokości wzoru.Następnie wstawiasz ukośne linie w każdą komórkę. Drukujesz, wycinasz.
Źródło Pinterest (niestety nie mogę namierzyć teraz źródła)
Mój dobór kolorów:
Jak odnowić komodę prl zmieniając uchwyty na skórzane?
Mebel na nóżkach
Jak odnowić komodę prl – koszty renowacji
Można zadać sobie pytanie, czy warto? Komoda kosztowała mnie 300 zł, do tego bejca (ok 20 zł), wosk (ok 60 zł), farby (ok 20 zł) i uchwyty ze śrubami (ok 40 zł). W sumie max 450 zł. Oczywiście sama renowacja to wysiłek na co najmniej 4 dni, ale teraz jak na nią patrzę to mam satysfakcję i rozglądam się za kolejna ofiarą:). Biurko dla 9-latki, fotele, nowe stoliki nocne…
Czy ktoś z Was odnawiał podobny mebel? Strasznie jestem ciekawa waszych realizacji!
Update grudzień 2016
Ta komoda robi się powoli klasykiem designu:) Jest sporo renowacji tego typu, wklejam inspiracje z podaniem autorów wykonania
Biała komoda od Wnętrzności
Komoda z szufladą w pepitkę od yaung studio
Komoda w print sprzedawana przez serwis Sprzedajemy

LISTY Z ODNAWIALNI
Zostańmy w kontakcie mailowym! Raz w miesiącu przypomnę Ci, że przecież kochasz przeróbki starych mebli i zainspiruję do realizacji Twoich projektów. Na dobry początek chciałabym wysłać
Ci listę moich sprawdzonych patentów w odnawianiu mebli.
Thank you!
You have successfully joined our subscriber list.
Dziś ma 52 lata i jest w niezłej formie. Smukłe nóżki, drobna, niewysoka, orzechowa karnacja. Można cieszyć nią oko tak jak jest, albo pójść krok dalej i postawić na nowe ciuchy. Ja wybrałam to drugie – zobaczcie sami czy z dobrym skutkiem.
Na początek metryka z 1964 r. Te rozczulające, ręcznie wypisywane etykiety doczepiane na odwrocie, z dokładną definicją i numerem egzemplarza. Mamy więc “serwantkę w okleinie orzechowej, politurowaną na wysoki połysk, częściowo oszkloną”. Powstała w Bydgoskich Zakładach Drzewnych Przemysłu Terenowego.
Wpadła mi w ręce w prezencie (dzięki Marta!) i uznałam, że zostawienie jej bez jakiejkolwiek ingerencji byłoby zbyt zachowawcze. Równocześnie chciałam zachować jej piękny, lekko pomarańczowy odcień orzechowego forniru, więc przemalowanie nie wchodziło w grę. Długo się głowiłam co tu zrobić i wreszcie wygrały szablony w połączeniu z naturalnym fornirem.
Jak zrobić wzory na meblu przy użyciu szablonu?
Szablony robię i wycinam sama nożyczkami do paznokci. Wiem, ze to trąci lekką prowizorką lub przynajmniej zapowiada wycinankową zgrozę rodem z Łowicza, ale moim zdaniem to najlepszy sposób na dopasowany wzór do wielkości mebla. No i najtańszy.
Jak zrobiłam ten wzór? Znalazłam w sieci zdjęcie tego wzoru, przeniosłam do worda (tak, tak) i wydrukowałam na zwykłej kartce A4. Potem wycięłam te wszystkie falujące linie – ok 20 minut dłubania, by wreszcie przenieść wzór na fronty szafki.
Jeżeli lubisz wzory z użyciem szablonów zobacz moje inne projekty, np.:
Gałki
Wisienką na torcie są gałki w kolorach nawiązujących do wzoru na meblu. W oryginalnej wersji gałek nie było, postanowiłam więc je dorobić, wiercąc dziurkę wiertłem nr 5. Gałki pochodzą ze sklepu Regałka.
Kilka uwag technicznych
Oczyszczanie forniru
Z opisu na metryczce wynika, że mebel był pokryty politurą. Do jej zdjęcia wykorzystałam środek chemiczny do usuwania starych powłok. Zeszła bardzo łatwo. Więcej o środkach chemicznych do drewna piszę tutaj.
Kolejny etap to oczyszczanie papierem ściernym. Fornir najlepiej szlifować ręcznie – ja zaczęłam papierem 150, potem 240. Można także użyć szlifierki, ale najlepiej tzw. żelazka czyli trójkątnej, a nie mimośrodowej. Fornir jest bardzo delikatny i cienki, łatwo go zedrzeć do gołej deski.
Nogi meblowe
Nogi w tego typu meblach są drewniane, zazwyczaj z buczyny. Po oczyszczeniu ich jasny odcień źle wyglądał w sąsiedztwie orzechowego forniru więc potraktowałam je częściowo farbą, a skarpetki przyciemniłam delikatnie olejem do drewna.
Woskowanie forniru
Wosk nakładamy w 2 warstwach, z odstępem ok 2h. Użyłam wosku naturalnego firmy Starwax, dobrze się wcierał. Ważną czynnością jest polerowanie wosku, bo dopiero wtedy wydobywamy cały blask na powierzchnię.
Najpierw stała jakieś 15 lat w przedszkolnej piwnicy, potem 7 miesięcy u mnie w garażu, by wreszcie jej 30 szuflad, na czarnych szpilkach, na nowo ujrzało światło dzienne. Tadam! Oto komoda biblioteczna, autentyk z ery sprzed komputerów w bibliotekach.
Taka komoda chodziła za mną od lat. Zawsze chciałam ją mieć, już chyba w podstawówce, gdy z namaszczeniem przewracałam te karteczki w poszukiwaniu wybranej książki. Niektóre marzenia materializują się po latach i to zupełnie przypadkowo, dzięki angażowi w przedszkolnym przedstawieniu. Pisałam o tym w tym poście, kiedy podekscytowana szukałam inspiracji na renowację komody. Podsumowując – idźcie do placówek edukacyjnych, znajdźcie woźnego, administratora czy innego magika od spraw technicznych i zapytajcie, czy gdzieś w magazynach nie zalegają stare komody biblioteczne. Te placówki przechowują sprzęty sprzed kilku dekad i z pewnością pamiętają one jeszcze czasy gdy my byliśmy dziećmi!
Ale przechodząc do rzeczy, komoda prezentowała się tak:
Całkiem przyzwoicie, ale uchwyty były pordzewiałe, blat zniszczony i z uszkodzonym fornirem. No i kolor. Starej musztardzie mówimy nie, przynajmniej ja jej nie kupuję.
1. Uzupełnianie forniru w blacie
Robiłam to po raz pierwszy i ciężko mi było znaleźć jakiś dobry tutorial jak ten fornir się uzupełnia (może coś polecacie?). Przeczytałam, że należy dobrać fornir, położyć go na uszkodzeniu i ciąć przez obie warstwy nożykiem. Wycięty w ten sposób fragment wpasuje się idealnie w uszkodzenie. Szczerze mówiąc mi się to nie udało, nożyk nie chciał przecinać dwóch warstw, a całość latała mi na blacie. Skończyło się poważnym zacięciem w palec. Ostatecznie jakoś to docięłam i efekt był następujący:
Warto kupić fornir w sklepie specjalistycznym i dobrać jego grubość. Ja kupiłam przez allegro, dobierałam na oko i wzięłam za gruby. Potem naszlifowałam się jak głupia. Nie wiem czym docinać łatki – ja używałam noża do tapet, ale nie udało mi się równo dociąć rogów.
2. Dokręcenie nóg
Mam takie magiczne blaszki montujące nogi meblowe:). Wystarczyło je dokręcić od spodu a na śrubę M8 wkręcić nogę z wywierconym wcześniej otworem. Noga zamawiana u stolarza.
3. Przemalowanie korpusu
Użyłam rozcieńczonej farby akrylowej – 3 cienkie warstwy nakładane gąbką. Efekt – widoczna faktura dębowego forniru. Malowanie zakończyłam na korpusie, choć przyznaję, ze miałam w planach malowanie szuflad. Ostatnio jednak bardziej doceniam drewno, widoczne słoje. Nie lubię jak mebel jest oklejony grubą, tłustą warstwą farby… Wreszcie decyzja – fronty zostają dębowe, ale zmieniam ich odcień na głębszy brąz.
4. Bejcowanie szuflad
Eksperymentowanie z bejcą warto przeprowadzić mieszając różne kolory. Ostatecznie zmieszałam pól na pół bejcę orzech i ipe – powstał klasyczny brąz lekko zgaszony szarawym odcieniem orzecha. To ta ostatnia linia na froncie.
Na marginesie dodam, że walka z 30 szufladami wykończyła mnie fizycznie. Ale to prawie jak bieganie – zmaganie a potem stado endorfin w głowie:). Samo odkręcanie uchwytów zajęło mi ze 2 wieczory. Potem tylko szlifowanie, odpylanie, bejcowanie.
5. Malowanie uchwytów
Uchwyty czyściłam watą stalową, a potem użyłam lakieru matowego w sprayu. Oryginalne śruby nie nadawały się do użycia więc wykorzystałam małe wkręty, które najpierw pomalowałam na czarno (wbite na styropian i zasprayowane).
6. Szablony
Nie byłabym sobą jakbym nie wetknęła gdzieś chociaż małej literki, a w bibliotece to wręcz nie wypada:). Użyłam gotowych szablonów i – po raz pierwszy zamiast farby akrylowej – wosków byta-yta. Nabyłam je w sklepie AgoHome, po tym jak miałam okazję pobawić się szablonami i woskami u Agnieszki. Jako zaprawiony w bojach szabloniarz polecam wszem i wobec te woski – łatwo się je aplikuje i nie podciekają pod szablon. Wprawdzie długo schną (ok 24h, powodem jest olej lniany na bazie którego powstały), ale warto poczekać. Poza tym równie łatwo jak aplikuje tak samo się je usuwa – wystarczy szmatka zamoczona w bezbarwnym wosku i ścieramy wszelkie mankamenty i niedoróbki. Woski s bardzo wydajne.
Oprócz liter na szufladkach znalazły się romby – jest to papier do pakowania prezentów:). To natchnęło mnie do kolejnych stylizacji z użyciem papierów – można wstawiać dowolne kombinacje kolorów i komoda będzie się zmieniać razem ze mną. Na razie jednak kocham ją właśnie taką – brązowo-biało-czarną. O tym co w niej będzie – w następnym poście:).
To będzie post pt. metamorfoza komody Malm z Ikei i historia o tym, jak komoda trafiła z sypialni rodziców do pokoju noworodka, zmieniając się po drodze w biało-beżową damę.
Seria MALM to niewątpliwy sukces Ikei. Zadomowiła się w polskich sypialniach, bo jej prosty, stonowany styl pasuje do wielu aranżacji. Także ta czarna komoda długo rządziła w sypialni rodziców, dopóki nie pojawił się Aleksander i jego obszerna garderoba.
Meble z tej serii są pokryte okleiną (biała, brzoza, dąb, wenge), dlatego przed malowaniem warto zapoznać się z przewodnikiem o malowaniu mebli okleinowanych. Tak w telegraficznym skrócie:
po pierwsze farba podkładowa, po drugie trzy warstwy farby akrylowej, po trzecie – trzy warstwy lakieru. I z brunetki mamy blondynkę. Ta komoda była malowana farbą akrylową Luxens w macie. Koniecznie zaplanujcie taką ilość farby, aby wystarczyło na 3 lub 4 warstwy. Farbę nakładamy wałkiem bardzo cienkie warstwy. Jeżeli zależy nam na gładkiej połyskliwej powierzchni sięgnijmy po farbę w połysku i stosujemy szlifowanie między warstwami (papier minimum 220) oraz odpylanie.
Do zabezpieczenia wystarczy lakier akrylowy do drewna – również trzy warstwy.
Pasiaste elementy to nawiązanie do wystroju pokoju dziecięcego, gdzie na 2 ścianach są tapety w delikatne beżowe paski. Do ich wykonania wystarczy taśma malarska o szerokości 1,5 cm. Ciemniejsze paski malujemy po naniesieniu białej farby. Najlepiej użyć do tego małego kawałka gąbki, za pomocą którego tapujemy delikatnie z góry. Do namalowania tych beżowych pasków użyłam farby kredowej Anie Sloan z małego próbnika. Kredowe są bardzo dobre do wszelkiego rodzaju szablonów, ponieważ dzięki temu że są gęste, nie podciekają pod taśmę.
I jak Wam się podoba metamorfoza komody Malm? Bo jeszcze trochę mebli z Ikei czeka na swoją kolej:)
Znacie z widzenia takie konsolki z lat 60, które na naklejce mają nazwę “Stolik pod radio”? To właśnie taką przywiozła z Mazur moja koleżanka Ania z twardym postanowieniem samodzielnej jej przemiany. Podeszłyśmy do tematu bardzo starannie, ale mimo wielu przemyśleń i przygotowań bez perypetii się nie obeszło…
Konsolka w fazie “przed” prezentowała się tak:
Gruba warstwa spękanego lakieru, podniszczone drewno, kolor niekoniecznie pasujący do mieszkania.
No więc najpierw były inspiracje pościągane z sieci.Potem konsultacje w mieszkaniu, czy idziemy w koral, czy w miętę, a może coś innego. Poszło w miętę i beże.
Dalej wizyta w sklepie Flugger i wybór kolorów z mieszalnika – chodziło nam o beż o określonym odcieniu więc z namaszczeniem oglądałyśmy próbnik i po długich debatach wybrałyśmy TEN. I tu pierwszy zong przy mieszalniku, bo okazało się, że nie ma małej bazy do zmieszania z barwnikiem, więc na naszą odpowiedzialność pan zmieszał kolor biały.
Kolejny krok to czyszczenie. Ania dzielnie walczyła ze szlifierką, aż udało nam się zedrzeć kawałek forniru do gołej deski:) Dlatego uwaga na meble fornirowane i delikatnie ze szlifierką! Na szczęście biały wosk, który nałożyłyśmy na blat, pozwolił zniwelować przetarcia w fornirze. Blat wygląda tak:
Czas na malowanie, a że czasu zeszło nam sporo na czyszczenie, dyskusje, obiad w cieniu modrzewia więc nagle zrobiło się późno i zaczęłyśmy malowanie w dzikim pośpiechu. Tak chciałyśmy skończyć przed zmrokiem, że bezrefleksyjnie malowałyśmy tym beżem 2x.
No i o 20 zakończyłyśmy osiągając efekt niemal białej szafki z błękitnymi szufladkami (odcień lekko majtkowy). Powiem eufemistycznie, nastrój euforii opadł, Ania oznajmiła że szafka właściwie to jest biała i w ogóle jej nie pasuje do pokoju, a ta mięta to przecież niebieski… No i wyszło, że mieszanie we fluggerze z barwnika z białym kolorem (a nie z tzw bazą) daje zupełnie inny odcień – dużo jaśniejszy.
Na szczęście nie porwałyśmy się na walkę z materią późnym wieczorem lecz przełożyłyśmy sprawę na inny dzień.
Znalazłam małą próbkę farby z serii Anie Sloan Chalk Paint w kolorze french linien (trochę beż trochę szary) i ruszyłyśmy metodą suchego pędzla pokrywając nieregularnymi pociągnięciami cały ten mleczny beżyk. Efekt bardzo pozytywnie nas zaskoczył, bo szafka nabrała wyrazu. Miętę też przemalowałyśmy na 2 odcienie jaśniejszą…
No i jeszcze mały drobiazg – gałki. Ania kupiła szmaragdowe, takie pod miętę, ale… no nie pasowały, były za duże więc skończyło się na innych z zygzakiem:)
Podsumowując
– 4h czyszczenia
– 2x malowane białym beżykiem
– 2x mięta vel majtkowy błękit
– 1x przecierka właściwym beżem
– 1x właściwa mięta
– 2 podejścia do gałek
– 2x woskowanie
– wycinanie tapety do wnętrza szufladek
Ale tak to już jest, w trakcie prac często dzieją się dzikie rzeczy, a spontaniczne zmiany i niespodziewane efekty to prawie standard:) I to jest fajne – nigdy do końca nie wiadomo jaki będzie efekt, wiele rzeczy można twórczo naprawić, a na końcu jest wieeelka satysfakcja.
Ania doniosła mi, że nie może napatrzeć się na szafeczkę z zachwytu i że już połknęła bakcyla i myśli o kolejnych metamorfozach. I tak trzymać:)
Gdzie trzymać resoraki? To kluczowa kwestia w pewnym wieku, zwłaszcza gdy ma się 5 lat i bogatą kolekcję małych pojazdów. Najprościej włożyć je do skrzynki, którą można przenosić w kolejne kąty, gdzie powstają garaże, trasy zjazdowe lub parkingi. Skrzynka w eleganckim turkusowym kolorze powinna sprostać oczekiwaniom każdego wymagającego rajdowca.
Takie skrzynki to przyjemna robota – mała powierzchnia do pomalowania i 1000 możliwości dekoracji. Zdecydowałam się na skandynawski look z kolorową girlandą, która “wisi” na niebieskiej wstążeczce. Do tego dekoracja z samochodzików, własnoręcznie pomalowana przez przyszłego posiadacza skrzynki i produkt gotowy.
Girlandy zajęły najwięcej czasu bo wymagały pracowitego wycinania trójkątów z taśmy malarskiej, a potem nakładania farby w różnych kolorach.
Oto jedno z małych marzeń spełnione – własny sekretarzyk na własne drobiazgi. Nie pudełko, nie komoda, nie szafki w łazience, ale właśnie sekretarzyk z szufladkami i tajemnymi schowkami. Mimo że był w dobrym stanie wyjściowym po prostu musiałam go poddać transformacji w kierunku białego retro mebelka, tak aby wpasował się w klimat sypialni.
Sekretarzyk to nabytek z allegro w cenie 300 zł. Nie wymagał żadnych napraw stolarskich – od razu nadawał się do malowania. Użyłam farb kredowych Anie Sloan, które można nakładać bezpośrednio na mebel, bez konieczności szlifowania. Wystarczyły 2 warstwy i mebel prawie gotowy. Prawie, bo wystające elementy pomalowałam na szaro.
Nieco więcej pracy wymagały romby. Wykorzystałam szablon, który zrobiłam samodzielnie z papieru, Zależało mi, żeby na wystającym elemencie pojawiły się 2 rzędy rombów, musiałam więc zrobić szablon dokładnie pod wymiar fragmentu drewna. Jak?
Farbę tradycyjnie nakładałam gąbką do decoupage, farby kredowe są do tego rewelacyjne dzięki swojej gęstej konsystencji. Nic nie podciekało do pod szablon a praca szła szybko.
Z szablonu wycięłam tylko jeden rząd rombów, bo delikatne łączenia były trudne do zachowania. Drugi rząd domalowywałam po stworzeniu pierwszego i po wyschnięciu farby.
Na koniec gałki. Zrobiłam mały research w sieci – ozdobne, piękne gałki są dość drogie – ceny zaczynają się od 16 zł/szt. Ja potrzebowałam 9 szt. Zdecydowałam się w końcu na proste białe gałki, które na tle szarości prezentują się delikatnie i nie przytłaczają ozdób na sekretarzyku.
Ikea hackers to ludzie twórczo przerabiający meble pochodzące z Ikei. Meble z tego sklepu spotkasz niemal w każdym polskim domu, ale jeżeli chciałabyś nadać im nieco więcej indywidualizmu skorzystaj z bogactwa inspracji ikeowych hackersów. Ja na tapetę wzięłam popularną, tanią sosnową komodę z serii rast. To niewielka, zgrabna komoda, która przyda się na drobiazgi. Widziałam ją w roli nocnych szafek, szafki pod TV, komody na dziecięce lub damskie skarby.
Przeglądając niezmierzone pokłady internetów znalazłam mnóstwo ciekawych wersji tej komody. Najczęściej wykorzystywane techniki można jednak zebrać w kilka zasadniczych kierunków.
Poniżej kilka inspirujących zdjęć i linki do tutoriali.
2. Szablony, grafiki, typografia. To najbardziej popularny sposób dekoracji, ale też bardziej pracochłonny. Można wykorzystać papiery do decoupage, gotowe szablony malarskie, nanieść wzór za pomocą transferu.
3. Narożniki, szyldy, gałki, uchwyty. Narożnikami można ozdobić szuflady, wprowadzić szyldy, dodać ciekawe gałki, bądź zrobić uchwyty z pasków skóry, ozdobnego sznurka.
4. Pomaluj. Ciekawym pomysłem jest malowanie każdej szuflady w innym kolorze. Można też zdecydować się na jeden kolor a charakteru nadać przy pomocy dodatków, np. gałek.
Zamiast farby można użyć tkaniny lub tapety. Jak obić komodę materiałem? Krok po kroku wyjaśnione jest tutaj.
5. Dodaj ozdobne nóżki lub kółka.
6. Dodaj ozdobne listwy. Wycięcie listew to zadanie dla zaawansowanych, posiadających wyrzynarkę. Ciekawą alternatywą jest namalowanie imitacji listew. Jak to zrobić? Odsyłam do tutoriala z sieci.
A na koniec coś dla dzieci.
Dalej drążę temat wzorów na meblach. Tym razem skupiłam się na motywach orientalnych, zachwycona ich harmonijną linią i klimatem. Najpopularniejszy marokański motyw przypomina charakterystyczne arabskie okna lub kopuły minaretów. Niektórzy nazywają go casablanką bądź tengierem, inni – marokańską koniczynką. Zwraca uwagę swoją ażurową delikatnością i prostotą. Znajdziemy go we współczesnych dekoracjach na meblach, ścianach, tkaninach, naczyniach.
Arabskie ornamenty lubią kolor i kontrasty. W najczystszej formie wyglądają tak:
W ornamentach znajdziemy różne kombinacje podstawowych geometrycznych kształtów – tu matematyka spotyka się ze sztuką. Charakterystyczne elementy to gwiazdy, trójkąty, koła, półksiężyce, romby z łagodnymi liniami bocznymi.
Mi osobiście bardziej podobają się w wersji bardziej uproszczonej, czarno-biało-szarej. Już sam powtarzalny, wieloelementowy wzór cieszy swoją harmonią, wprowadzanie dodatkowo kilku kolorów to zbyt duża eksplozja wrażeń.
Współczesne wzornictwo też dąży do uproszczeń. Marokańskie ornamenty odnajdziemy na meblach czy innych elementach wyposażenia, ale w zdecydowanie mniej przeładowanej formie. Dominują kontrasty bieli z czernią, szarością, błękitem, żółcią, niekiedy wprowadzany jest trzeci kolor.
Sami możemy wykonać taką dekorację na komodzie lub blacie stolika, drewnianym pudełku czy tkaninie. Poniżej kilka przykładów działań handmade.
- 1
- 2