Zamierzałam kupić lampki do sypialni. Przekopałam sklepy z oświetleniem, obejrzałam masę stylizacji, moodboardów i utknęłam. Aż dotarła do mnie oczywista oczywistość – przecież powinnam uratować jakieś biedne, podrapane, stare lampy prl i wpuścić Wam więcej światła w złotą epokę polskiego wzornictwa oświetleniowego.
PRL
Lubisz klimat lat 60. Siedzisz na grupie uwaga śmieciarka jedzie, przejęłaś już po babci witrynkę prl, przytargałaś ze śmietnika stary fotel i właśnie przeczesujesz olx w poszukiwaniu odpowiednich krzeseł. Tak, to już ten moment aby łyknąć trochę wiedzy, bo co do tego, że kochasz polski dizajn, nie mam wątpliwości…
W tym roku po raz pierwszy odwiedziłam Łódź Design Festiwal i zobaczyłam pięknie urządzone mieszkanko polskimi meblami nawiązującymi do stylistyki lat 50 i 60. Część z tych produktów migała mi w sieci, na różnych targach, wzorach i przetworach, ale dopiero zebrane koło siebie zrobiły na mnie wrażenie. Serce rośnie, gdy widać zdolne ręce i otwarte głowy młodych polskich projektantów, którzy śmiało łączą stare z nowym. Wcale nie musisz kupować designerskich mebli lub (co gorsza) ich podróbek, bo nowe puka do drzwi!
Poznajcie gwiazdę Bydgoskich Fabryk Mebli w wersji sote. Z reguły występuje w towarzystwie gigantycznej nadstawki z półeczkami, na szczęście w pełni odczepialnej. Mam ją w garażu, być może kiedyś trafi gdzieś wyżej w hierarchii.
Te meble, dzięki temu, że pokryto je chemoutwardzalnym lakierem, są niezniszczalne. Okaz który do mnie trafił był w świetnym stanie i początkowo rozważałam nawet, czy nie zostawić jej tak jak jest. Jednak ten wysoki połysk i chęć zrobienia z niej czegoś innego zwyciężyły. Zabrałam się za usuwanie lakieru i to był początek greckiej tragedii.
O szczegółach tej dramatycznej walki piszę w innym poście, gdzie pokazuję Wam czego NIE NALEŻY ROBIĆ, tu wspomnę jedynie o przyjemnej części wykończenia.
Jak odnowić komodę prl przy użyciu szablonów do mebli?
Dlaczego pomalowałam część frontów? Odpowiedź znajduje się w poście o ściąganiu lakieru. A skoro farba to i szablon, który i w tym przypadku zrobiłam sama. To motyw w jodełkę, albo zwany także herringbone pattern. Dla nieobsługujących programów graficznych – w wordzie robisz tabelę, której komórki i kolumny odpowiadają szerokości i wysokości wzoru.Następnie wstawiasz ukośne linie w każdą komórkę. Drukujesz, wycinasz.
Źródło Pinterest (niestety nie mogę namierzyć teraz źródła)
Mój dobór kolorów:
Jak odnowić komodę prl zmieniając uchwyty na skórzane?
Mebel na nóżkach
Jak odnowić komodę prl – koszty renowacji
Można zadać sobie pytanie, czy warto? Komoda kosztowała mnie 300 zł, do tego bejca (ok 20 zł), wosk (ok 60 zł), farby (ok 20 zł) i uchwyty ze śrubami (ok 40 zł). W sumie max 450 zł. Oczywiście sama renowacja to wysiłek na co najmniej 4 dni, ale teraz jak na nią patrzę to mam satysfakcję i rozglądam się za kolejna ofiarą:). Biurko dla 9-latki, fotele, nowe stoliki nocne…
Czy ktoś z Was odnawiał podobny mebel? Strasznie jestem ciekawa waszych realizacji!
Update grudzień 2016
Ta komoda robi się powoli klasykiem designu:) Jest sporo renowacji tego typu, wklejam inspiracje z podaniem autorów wykonania
Biała komoda od Wnętrzności
Komoda z szufladą w pepitkę od yaung studio
Komoda w print sprzedawana przez serwis Sprzedajemy

LISTY Z ODNAWIALNI
Zostańmy w kontakcie mailowym! Raz w miesiącu przypomnę Ci, że przecież kochasz przeróbki starych mebli i zainspiruję do realizacji Twoich projektów. Na dobry początek chciałabym wysłać
Ci listę moich sprawdzonych patentów w odnawianiu mebli.
Thank you!
You have successfully joined our subscriber list.
Dziś ma 52 lata i jest w niezłej formie. Smukłe nóżki, drobna, niewysoka, orzechowa karnacja. Można cieszyć nią oko tak jak jest, albo pójść krok dalej i postawić na nowe ciuchy. Ja wybrałam to drugie – zobaczcie sami czy z dobrym skutkiem.
Na początek metryka z 1964 r. Te rozczulające, ręcznie wypisywane etykiety doczepiane na odwrocie, z dokładną definicją i numerem egzemplarza. Mamy więc “serwantkę w okleinie orzechowej, politurowaną na wysoki połysk, częściowo oszkloną”. Powstała w Bydgoskich Zakładach Drzewnych Przemysłu Terenowego.
Wpadła mi w ręce w prezencie (dzięki Marta!) i uznałam, że zostawienie jej bez jakiejkolwiek ingerencji byłoby zbyt zachowawcze. Równocześnie chciałam zachować jej piękny, lekko pomarańczowy odcień orzechowego forniru, więc przemalowanie nie wchodziło w grę. Długo się głowiłam co tu zrobić i wreszcie wygrały szablony w połączeniu z naturalnym fornirem.
Jak zrobić wzory na meblu przy użyciu szablonu?
Szablony robię i wycinam sama nożyczkami do paznokci. Wiem, ze to trąci lekką prowizorką lub przynajmniej zapowiada wycinankową zgrozę rodem z Łowicza, ale moim zdaniem to najlepszy sposób na dopasowany wzór do wielkości mebla. No i najtańszy.
Jak zrobiłam ten wzór? Znalazłam w sieci zdjęcie tego wzoru, przeniosłam do worda (tak, tak) i wydrukowałam na zwykłej kartce A4. Potem wycięłam te wszystkie falujące linie – ok 20 minut dłubania, by wreszcie przenieść wzór na fronty szafki.
Jeżeli lubisz wzory z użyciem szablonów zobacz moje inne projekty, np.:
Gałki
Wisienką na torcie są gałki w kolorach nawiązujących do wzoru na meblu. W oryginalnej wersji gałek nie było, postanowiłam więc je dorobić, wiercąc dziurkę wiertłem nr 5. Gałki pochodzą ze sklepu Regałka.
Kilka uwag technicznych
Oczyszczanie forniru
Z opisu na metryczce wynika, że mebel był pokryty politurą. Do jej zdjęcia wykorzystałam środek chemiczny do usuwania starych powłok. Zeszła bardzo łatwo. Więcej o środkach chemicznych do drewna piszę tutaj.
Kolejny etap to oczyszczanie papierem ściernym. Fornir najlepiej szlifować ręcznie – ja zaczęłam papierem 150, potem 240. Można także użyć szlifierki, ale najlepiej tzw. żelazka czyli trójkątnej, a nie mimośrodowej. Fornir jest bardzo delikatny i cienki, łatwo go zedrzeć do gołej deski.
Nogi meblowe
Nogi w tego typu meblach są drewniane, zazwyczaj z buczyny. Po oczyszczeniu ich jasny odcień źle wyglądał w sąsiedztwie orzechowego forniru więc potraktowałam je częściowo farbą, a skarpetki przyciemniłam delikatnie olejem do drewna.
Woskowanie forniru
Wosk nakładamy w 2 warstwach, z odstępem ok 2h. Użyłam wosku naturalnego firmy Starwax, dobrze się wcierał. Ważną czynnością jest polerowanie wosku, bo dopiero wtedy wydobywamy cały blask na powierzchnię.
Te krzesła w oryginale są symbolem topornego późnego socjalizmu. Zarówno ich kwadratowa forma jak i stan zakonserwowanych lat 70 przywołują wspomnienia smutnych blokowisk z wielkiej płyty i nijak ma się to do duńskiego designu lat 50 :). Ale spokojnie, najgorszy smutek i beznadzieja mogą zmienić się w kolorową radość. Własnie tak jak te krzesła.
Stan przed to klasyka bylejakości: zniszczona tapicerka, wszystko w kolorze szaroburej zgniłej zieleni. Jak z poczekalni u dentysty w latach 80, kiedy wizyta z dużym prawdopodobieństwem kończyła się rwaniem zęba na żywca… (moja trauma z wieku szkolnego).
Ale dwie dzielne odnawiaczki (czyli ja i Justyna z Ceramika Karamuz) wzięły krzesła na warsztat i powstały takie oto kolorowe wyspy:
Dla początkujących lub niewprawionych w bojach mam dobre informacje – renowacja tego krzesła jest bardzo prosta. Nie trzeba nic szyć, nie ma obłych kształtów, pianki nie trzeba dużo, tkaniny też, więc i koszty niewielkie.
Stelaż
Został pomalowany na czarno farbą akrylową. W tych krzesłach niewiele było lakieru, wystarczyła solidna przecierka papierem ściernym, by można było kłaść farbę.
Siedzisko
To zwykły kawałek deski, na który kładziemy dociętą w kwadrat 3 mm piankę, na to tkaninę o krawędziach dłuższych niż siedzisko o ok 3 cm. Tkaninę podwijamy i doczepiamy tackerem, pilnując by wzór leżał prosto.
Pewnym wyzwaniem było oparcie, ponieważ postanowiłyśmy nadać mu nieco inne proporcje, doczepiając tkaninę węziej i odsłaniając boki ze sklejki, tak aby było więcej drewna.
Tkanina był doczepiana na krawędziach górnej i dolnej, a z boku jest tylko podwinięta. Nie dałyśmy też tapicerki z tyłu oparcia, chociaż oryginał ją posiadał.
Krzesła dołączyły do wesołej gromady innych odnowionych siedzisk w pracowni Ceramika Karamuz.
To krzesło Justyna praktycznie samodzielnie odnowiła – stary dobry patyczak z Radomska w białym wosku i tkaninie w pepitkę
Agę zna chyba każdy kto interesuje się meblami z epoki prl. To było krzesło produkowane masowo w latach 60 i 70, by zaspokoić potrzebę małego mebla w małym mieszkanku tamtych czasów. Dziś jak się okazuje nadal bardzo na czasie ale w nieco innej, współczesnej odsłonie. I nic dziwnego, bo to model uniwersalny, o pięknej linii i nieszablonowych nogach. Zobaczcie różne wariacje tego typu oraz aranżację wykonaną w Odnawialni.
Miałam okazję pracować z tym krzesłem dzięki Justynie z Karamuz Ceramika. Justyna ma szczęście do magicznych śmietników, pełnych porzuconych mebli. Działając w tandemie – Justyna nogi, ja – obicie, ubrałyśmy Agę w szarą kieckę i jasne rajstopy:).
Punkt wyjścia i dojścia na poniższej focie.
Jeżeli jesteście ciekawi jak odnowić nogi i uszyć taką tapicerkę – czytajcie dalej. A jeszcze niżej – inspiracje i wariacje z krzesłem aga znalezione w sieci.
Renowacja nóg w krześle AGA
Niestety, piękne nogi to harówka, pot i łzy:) W przypadku nóg krzesła to cierpliwe zdzieranie starego, grubo położonego perelowskiego lakieru. Jak zedrzeć stary lakier? Są zasadniczo 3 metody:
1. Preparat do zdzierania starych powłok malarskich – radzi sobie z lakierem, ale trzeba pracowicie szpatułką ściągać warstwę, szlifowania i tak nie unikniemy bo całość lakieru w ten sposób nie zejdzie.
2. Cyklina czyli skrobak – urządzenie z wbudowaną metalową zdrapką. Pracowicie zdzieramy lakier zgodnie z usłojeniem drewna, ściągając warstwę w jedną stronę. Koniecznie trzeba mieć jakąś ostrzałkę bo cyklina się tępi, a ponadto uwaga na ryzyko porysowania i uszkodzenia drewna.
3. Szlifierka o dużej mocy, dużo papierów często zmienianych. Szlifierka na małych obrotach, z papierem o gradacji ok 40-60. To jednak duże wyzwanie, bo szlifierka ślizga się po lakierze.
Moim zdaniem najlepsze efekty daje cyklina, ew spróbowałabym najpierw z preparatem do powłok. Szlifierka na koniec, jak zdejmiemy lakier.
Mimo kilku godzin szlifowania ciężko jest ręcznie doczyścić stare krzesło do nowego drewna, ale postanowiłyśmy zostawić niewielkie szare ślady, a całość pokryć białą bejcą. I to był strzał w 10, bo bejca ładnie rozjaśniła drewno, zniwelowała plamy a nogi zyskały vintage look.
Całość zabezpieczona woskiem. I oto efekt przed i po:
Wymiana tapicerki w krześle AGA
Konstrukcja tego krzesła bardzo przypomina fotel 366 Chierowskiego (odnawiałam kiedyś ten model o czym donoszę w tym poście). Jest drewniana, zaokrąglona rama, mocowana z boku na 2 śrubach do nóg. Siedzisko sprężynowe, pokryte pianką, która po latach była całkowicie skruszona.
Dlatego przed jakimikolwiek pracami trzeba
– zerwać starą tapicerkę ale zachować ją jako wzór do szycia nowej
– wywalić piankę, oczyścić siedzisko (w tym krześle warstwa tkaniny przykrywającej sprężyny została zdjęta, wyprana i doczepiona na nowo)
Miałyśmy piankę o grubości 3 cm, ale w dwóch mniejszych kawałkach. Na zdjęciu poniżej widać jak ją złożyłyśmy – plecy leżą na siedzisku. Pianka cięta nożykiem do tapet, po odrysowaniu kształtów mebla. Całość przytwierdzona do mebla klejem do tkanin.
Aby wzmocnić gąbkę można dodatkowo obić ją warstwą owaty lub bawełny – to pozwoli zachować lepszy kształt piance. Nie jest jednak konieczne.
Można przystąpić do szycia pokrowca. Ten model składa się z 4 części:
– siedzisko razem z oparciem (w jednym kawałku)
– bok wokół oparcia
– bok wokół siedziska
– plecy oparcia
należy tak zaplanować zakup tkaniny by zmieściły się na niej długie wąskie pasy boków.
Po rozpruciu na kawałki starego obicia, wycinamy fragmenty z nowej tkaniny. Proponuję nie zszywać ich od razu maszyną tylko zeszyć na próbę fastrygą. WAŻNE – ten model ma na krawędzi taką wypustkę (w środku jest wszyty sznureczek). Jeżeli chcecie ją zachować można wszyć kawałek okrągłego sznurka o średnicy ok 0,5 cm lub bez – wówczas wypustka będzie mała. Ja tak zrobiłam. Na zdjęciu poniżej widać, jak jest złożony materiał do szycia. Wąskie pasy są założone (jak wypustka to w to założenie musimy włożyć sznurek) i doszywane do dużej części tkaniny. Po etapie fastrygi warto nałożyć pokrowiec na krzesło i skorygować szycie szpilkami.
Wreszcie szycie zakończone. Ubieramy fotel i takerem przytwierdzamy tkaninę do stelaża.
Następnie doczepiamy tył (jest to coś w rodzaju dykty, którą także obijamy tkaniną)
A tak krzesło prezentuje się u właścicielki – razem z kanapą i stoliczkiem tworzą świetne trio. Że o kocie nie wspomnę:)
Sporo zdjęć pochodzi z olx – są to krzesła po renowacji wystawione na sprzedaż. Ceny ok 250-350 zł. Natomiast stary model do samodzielnej renowacji można kupić już za 30-50 zł.
Źródła zdjęć
1. Model z kołnierzykiem
2. Pikowane – sprzedaż olx w Lublinie cena 300 zł
3. Ciemnobrązowe z jasną wypustką
4. Kolorowe z guziczkami
5. Pepitka z lamówką – Pinterest
6. Beżowe z ciemną lamówką – olx Warszawa, 380 zł
7. Malowane nogi niebieskie – ale gratka, 400 zł
8. Błękitne na ciemnych nogach – projekt reforma via pinterest
To kto tam odnawiał Agę i się pochwali? 🙂 Albo wybierze swój ulubiony typ?
Znacie z widzenia takie konsolki z lat 60, które na naklejce mają nazwę “Stolik pod radio”? To właśnie taką przywiozła z Mazur moja koleżanka Ania z twardym postanowieniem samodzielnej jej przemiany. Podeszłyśmy do tematu bardzo starannie, ale mimo wielu przemyśleń i przygotowań bez perypetii się nie obeszło…
Konsolka w fazie “przed” prezentowała się tak:
Gruba warstwa spękanego lakieru, podniszczone drewno, kolor niekoniecznie pasujący do mieszkania.
No więc najpierw były inspiracje pościągane z sieci.Potem konsultacje w mieszkaniu, czy idziemy w koral, czy w miętę, a może coś innego. Poszło w miętę i beże.
Dalej wizyta w sklepie Flugger i wybór kolorów z mieszalnika – chodziło nam o beż o określonym odcieniu więc z namaszczeniem oglądałyśmy próbnik i po długich debatach wybrałyśmy TEN. I tu pierwszy zong przy mieszalniku, bo okazało się, że nie ma małej bazy do zmieszania z barwnikiem, więc na naszą odpowiedzialność pan zmieszał kolor biały.
Kolejny krok to czyszczenie. Ania dzielnie walczyła ze szlifierką, aż udało nam się zedrzeć kawałek forniru do gołej deski:) Dlatego uwaga na meble fornirowane i delikatnie ze szlifierką! Na szczęście biały wosk, który nałożyłyśmy na blat, pozwolił zniwelować przetarcia w fornirze. Blat wygląda tak:
Czas na malowanie, a że czasu zeszło nam sporo na czyszczenie, dyskusje, obiad w cieniu modrzewia więc nagle zrobiło się późno i zaczęłyśmy malowanie w dzikim pośpiechu. Tak chciałyśmy skończyć przed zmrokiem, że bezrefleksyjnie malowałyśmy tym beżem 2x.
No i o 20 zakończyłyśmy osiągając efekt niemal białej szafki z błękitnymi szufladkami (odcień lekko majtkowy). Powiem eufemistycznie, nastrój euforii opadł, Ania oznajmiła że szafka właściwie to jest biała i w ogóle jej nie pasuje do pokoju, a ta mięta to przecież niebieski… No i wyszło, że mieszanie we fluggerze z barwnika z białym kolorem (a nie z tzw bazą) daje zupełnie inny odcień – dużo jaśniejszy.
Na szczęście nie porwałyśmy się na walkę z materią późnym wieczorem lecz przełożyłyśmy sprawę na inny dzień.
Znalazłam małą próbkę farby z serii Anie Sloan Chalk Paint w kolorze french linien (trochę beż trochę szary) i ruszyłyśmy metodą suchego pędzla pokrywając nieregularnymi pociągnięciami cały ten mleczny beżyk. Efekt bardzo pozytywnie nas zaskoczył, bo szafka nabrała wyrazu. Miętę też przemalowałyśmy na 2 odcienie jaśniejszą…
No i jeszcze mały drobiazg – gałki. Ania kupiła szmaragdowe, takie pod miętę, ale… no nie pasowały, były za duże więc skończyło się na innych z zygzakiem:)
Podsumowując
– 4h czyszczenia
– 2x malowane białym beżykiem
– 2x mięta vel majtkowy błękit
– 1x przecierka właściwym beżem
– 1x właściwa mięta
– 2 podejścia do gałek
– 2x woskowanie
– wycinanie tapety do wnętrza szufladek
Ale tak to już jest, w trakcie prac często dzieją się dzikie rzeczy, a spontaniczne zmiany i niespodziewane efekty to prawie standard:) I to jest fajne – nigdy do końca nie wiadomo jaki będzie efekt, wiele rzeczy można twórczo naprawić, a na końcu jest wieeelka satysfakcja.
Ania doniosła mi, że nie może napatrzeć się na szafeczkę z zachwytu i że już połknęła bakcyla i myśli o kolejnych metamorfozach. I tak trzymać:)
Najsłynniejsze jego krzesło Thoneta to Konsumstuhl No. 14, krzesło wszystkich krzeseł, za które otrzymał nagrodę na Wystawie Światowej w Paryżu. To prawdziwa ikona designu, która w dodatku należy do najlepiej sprzedających się modeli. Dziś ich produkcję przejęła czeska marka meblarska Ton.
Pracowali na nim wielcy i sławni (Einstein, Brahms, Lenin, Picasso), krzesło zdominowało wiedeńskie kawiarnie. Na jego korzyść przemawiała cena (kosztowało tyle co butelka wina), wygoda, waga (krzesło było bardzo lekkie), nowoczesność (w tamtych czasach meble gięte były niezwykle nowatorską technologią).
Krzesło thonet Nr 18
detalami – kształtem wewnętrznego pręta, który gięty jest do siedziska
a nie do boków oparcia. Można spotkać także odmiany z prętami wygiętymi w kształcie serca lub inny fantazyjny wzór.
stylistyką do nr 14, ale wykonana w innej, tańszej technologii. Projektant Robert Stadler, rok 2011
Krzesło projektu Marcela Kremmera, wiedeńskiego malarza i artysty, który współpracował z firmą Thoneta. Powstało w 1909 r. Do dziś uchodzi za klasyczne krzesło restauracyjne.
W Polsce produkcja mebli giętych była bardzo popularna. W 1934 r. działało aż 14 fabryk zajmujących się ich produkcją. Po więcej ciekawostek odsyłam na stronę Starych mebli czar, gdzie autorka pisze m.in. o polskich thonetach.
Szwedzkie modele krzeseł windsorskich, zaprojektowane w 1942 przez Carla Malmstena. Są znane pod nazwą “Stora Åland” i “Lilla Åland”
Windsor w Polsce
Krzesła Antilla produkowane dziś na wzór Windsorów w Polsce przez firmę Paged Meble

Wyróżnia się swoją lekką, dynamiczną formą, uwagę zwracają półkoliście wygięte wsporniki oparcia, co zadecydowało o jego nazwie (nawiązanie do kształtu skoczni narciarskiej).
Krzesło typ 1300, Słupskie Fabryki mebli
Jest odsadzony na czterech toczonych, zwężających się ku dołowi i rozstawionych nogach – tak charakterystycznych dla mebli tego
okresu. Prosta forma oraz jaskrawe obicie siedziska i oparcia odpowiadały potrzebie nowoczesnej stylistyki wnętrz. Dziś także wyróżnia się swoją nowoczesną minimalna formą, a dzięki ładnej tapicerce może być prawdziwą perełką w domu.
Krzesło AGA, znane także jako VAR, kiedyś jeden z najbardziej popularnych mebli w latach 70. W krześle AGA zwraca uwagę oryginalny sposób łączenia nóg – stanowią swoista obudowę wokół siedziska, także sposób ich ustawienia – przednie bardziej prosto, tylne – pod większym kątem, dodają mu oryginalności.
Zostało zaprojektowane przez Arne Jacobsena w 1952 roku dla fabryki farmaceutycznej Novo Terapeutisk niedaleko Kopenhagi.Co ciekawe nadal można tam znaleźć pierwsze egzemplarze w stanie nadającym się do użytku. Szybko stało się pierwszym krzesłem produkowanym w Danii na skalę przemysłową. Pierwsze 200 sztuk znalazło swoje zastosowanie w kantynie pracowniczej. Jednak gdy projektant pokazał prototyp właściciele fabryki byli przerażeni, ponieważ krzesło miało tylko 3 nogi. Wówczas Jakobsen zadeklarował, że sam wykupi wszystkie krzesła gdyby projekt się nie sprawdził. OkAzało się że projekt był strzałem w dziesiątkę,
O sukcesie krzesła decyduje połączenie prostoty i funkcjonalności. Siedzisko i oparcie wykonane są z 9 warstw forniru, z dwiema warstwami tkaniny bawełnianej pomiędzy. Do tego trzy chromowane nogi.Czteronożny egzemplarz dołączył do rodziny w 1980 roku.
Krzesło Seria 7
Następcą mrówki stało się krzesło Seria 7 („Series 7 – Model 3107”). Je także zaprojektował Arne Jakobsen. Krzesło ma swoje miejsce w fotografii – zostało wykorzystane do zasłonięcia nagiej modelki Christine Keeler na jej kultowym zdjęciu zrobionym w 1963 r. przez Lewisa Morley’a. Morley przypadkiem użył stojącego w jego studio krzesła, które jak się potem okazało było kopią projektu Jacobsena.
Model niemal kultowy – fotel projektu Chierowskiego zwany nr 366 przeleżał trochę w piwnicy, ale wreszcie zyskał nowe ubranko i odświeżony stelaż. Wymienione obicie, odnowione nóżki, nowe śruby – sprawa wydaje się prosta, ale podczas tej pierwszej samodzielnej tapicersko-stolarskiej renowacji pojawiło się parę pułapek.
Fotel ma niezwykle prostą konstrukcję – całość spinają 4 śruby zamontowane po jednej w każdej nóżce. Po rozkręceniu siedziska zdjęłam z niego stare obicie, a następnie rozprułam je na szwach i wyprałam. Dopiero wtedy przystąpiłam do wykrojenia nowego obicia z materiału w pepitkę. I tu pojawił się pierwszy problem – jak szyć taki materiał, czy robić wypustkę i jak? W oryginale w wypustce znajdował się sznureczek, który nadawał jej bardziej okrągły kształt. Ja sznureczka nie miałam, miałam natomiast imperatyw aby natychmiast zabrać się za szycie, więc podszyłam krawędzie boczków siedziska i naszyłam je na część frontową. Niestety, okazało się, że po zszyciu pokrowiec jest za mały – boczki nie były w stanie zakryć całości drewnianej konstrukcji fotela. Musiałam ciąć jeszcze raz.
Samo tapicerowanie jest dość proste – trzeba dobrze naciągnąć materiał i przymocować go zszywkami tapicerskimi. Dodam, ze nie wymieniałam gąbki w środku, bo była w dobrym stanie, ale najlepsze szkoły zalecają oczywiście wymienić całe wnętrze fotela.
Kolejnym wyzwaniem były nóżki pokryte grubą, popękaną warstwą lakieru. Tu pomógł mi preparat 3v3 do usuwania starych powłok malarskich i lakieru, jednak sporo energii trzeba było włożyć, żeby zeskrobać to ustrojstwo. Niestety, chociaż używałam chemii, szlifierki, papieru ściernego nie udało mi się uzyskać 100% czystej powierzchni drewna. Plamy pojawiły się po nałożeniu bejcy (kolor orzech) i już niczym nie udało mi się ich usunąć. Kilkakrotne bejcowanie i lakierowanie nieco zamaskowało plamy, ale JA wiem gdzie one są…
Osobny temat to klejenie poszczególnych elementów stelaża. Po tylu latach leżakowania klej rozsechł się, a całość stała na chwiejnych nogach. I znowu – skrobanie, wydłubywanie starego kleju, dopasowywanie elementów i klejenie. Niestety brak ścisków stolarskich to mała katastrofa – musiałam użyć pasków – skórzanego i od szlafroka, aby całość poskładać.
Mimo tych problemów udało się postawić fotel na nogi i na koniec doszyć 2 czerwone guziczki oraz usadzić psa – na razie w formie poduszki:)
- 1
- 2