Ta metamorfoza stolika to efekt jednego dnia pracy, wystarczyło trochę farby, linka, wkręty z oczkiem i taśma malarska. Projekt szybki, niedrogi, efektowny.
Szablony
Mazaje – tak nazywam te wzory na meblach na swój prywatny użytek. To coś z pogranicza abstrakcji, nawiązujące do modnego obecnie trendu projektowania grafiki, gdzie amorficzne kształty przenikają się wzajemnie, tworząc miły dla oka kolorowy kolaż. Teraz trafiły na szafkę nocną, którą możesz wygrać w konkursie!
Dokładnie tak brzmiało zalecenie właścicielki tej komody – ma być coś z niebieskim, przecierką lub cieniowaniem kolorów i kotami. No i jest – kocia, cieniowana, niebiesko-miętowa komoda dla dziewczynki.
Oto prawdziwy awans społeczny. Komoda z szufladami, całe życie w jednym z urzędów w roli szafki na narzędzia, przeobraziła się w komodę – wampa. Złoto, butelkowa zieleń i grafit to jej nowy, buduarowy styl. Teraz, zamiast w ministerstwie, urzęduje w sypialni Edyty.
Zachwyciła mnie formą, zgrabną posturą oraz kolorem forniru. Właścicielka mebla – Joasia – chciała zostawić jak najwięcej drewna, a kolorem czarnym wprowadzić dekoracyjne akcenty. Namówiłam ją na czerń w połączeniu z bielą.
Kiedy nie mam już na nic czasu (czytaj – nie mogę zabrać się za żaden większy mebel) cieszę się, jak uda mi się odnowić chociaż małą szufladę. Bo szuflady, jak wiadomo, sprawdzają się zawsze i wszędzie. Mój pomysł na stare szuflady to schowek na ładowarki.
Mamy oczywiście w salonie komodę z szufladami i nawet orzekłam w rodzinie, że od dziś ładowarki chowamy do górnej szuflady, ale czy sądzici,e że ktoś tego przestrzegał? Dalej walały się beztrosko na parapecie, zwisając do podłogi i zachęcając zwierzę domowe do ich podgryzania.
Dlatego szuflada na ładowarki. Stojąca na parapecie, na pierwszej linii ognia, tuż przy stole. Do tego przegródka na długopisy i karteczki. Podręczne centrum dowodzenia online i offline.
Teraz wygląda to tak:
Trafiła mi się taka miła szufladka w piwnicy dziadka. Zapewniam was, że początkowo wyglądała tragicznie (niestety nie mam zdjęcia sprzed), cała pogryziona przez kołatki, brudna. Jednak stare drewno leżące w piwnicy ma swój urok, po umyciu, przeszlifowaniu ręcznym i zabejcowaniu drewno wewnątrz skrzynki nabrało tego wspaniałego, starego looku (który w niej drzemał przykryty warstwą brudu). Żeby to osiągnąć na nowym kawałku, musiałabym ryć, szczotkować, woskować ciemnym woskiem.
Zewnętrzna część skrzynki musiała zostać pomalowana – za dużo dziurek i śladów po szpachli. Jednak efekt zadowalający, tym bardziej że miałam okazję wypróbować nowe farby kredowe, samowoskujące, o których więcej piszę przy okazji renowacji stolika origami.
Tu widok na skrzynkę od frontu, jeszcze przed malowaniem:
No i na koniec mój ulubiony szablonik. Tym razem nie było wycinania tylko ręcznie namalowany herringbone i ręcznie podmalowany pędzelkiem. Do malowania świetnie nadają się pisaki-korektory, przeznaczone do korygowania koloru miejsc szpachlowanych. Tu użyłam lekko złotego koloru sosny, dobrze trzyma się farby i szybko schnie.
Z szufladowych dokonań jest jeszcze szufladka zrobiona specjalnie dla Beti i Ani z Pani to potrafi. Od września działa ich wspaniała pracownia we Wrocławiu, więc skrzynka stała się prezentem, wraz z niezbędnikiem przydatnych gadżetów na czarną godzinę.
To ten sam wzór co na witrynce PRL – szablon mimo że z papieru – przetrwał.
Szufladę wykorzystałam także do tego projektu:

Tak więc oczy szeroko otwarte, wypatrujcie starych szuflad, bo cała masa możliwości dekoracyjnych. I koniecznie pochwalcie się swoimi szufladowymi przeróbkami.
Biurko jest klasycznym śmietnikowym znaleziskiem, a dramaturgii niech doda fakt, że było całe umazane czarną bejcą. Jej ściąganie zajęło mi kilkanaście godzin i było olbrzymią lekcją pokory.
Leciały cykliny, szlifierka, ręczne szlifowanie papierem, a w między czasie przekleństwa i okrzyki:). Ale stało się – z czarnego diabła mamy jasną, dębową, fornirowaną damę jako materiał wyjściowy.
Od razu się przyznam, że nie zeszlifowałam tej czerni do końca – skrzynia szafki została czarna, ale planowałam że będzie w kolorze (głównie dlatego że jej doszlifowanie było ponad moje siły:).
Kilka wspomnień ze szlifowania:)
Potem pojawiła się farba na skrzyni szafki i bejca na fornirze.
Odnawianie starego biurka krok po kroku
Kilka słów o bejcowaniu forniru. Po oczyszczeniu z czarnej bejcy fornir nie wyglądał najlepiej, Dąb był w plamy, zacieki, miejscami wypłowiały, a miejscami czarna bejca głęboko wsiąkła w strukturę. Nałożenie ciemniejszej bejcy zniwelowało te wszystkie różnice. Do bejcowania tego biurka użyłam bejc firmy Colorit – zmieszałam 2 kolory – dąb i orzech, trochę więcej orzecha niż dębu. Bejcę nakładałam szmatką bawełnianą, to moim zdaniem najlepsza metoda – nie zostają zacieki jak przy pędzlu.
Tu blat przed bejcowaniem, powyższe zdjęcie to już 3 warstwy wtartej bejcy.
Szablon do mebli
Tradycyjnie już szablon zrobiłam metodą wycinanki, czyli znalazłam wzór, który mi się spodobał i wycięłam go nożyczkami do paznokci. I tu powraca motyw pawich piór – naszukałam się wzoru, który nie byłby kiczowaty, zbyt trudny do wycięcia, ale znalazłam. to
I oto są – pawie oczka na szafce. Do tego gałki od REGAŁKA – kolor idealnie wpasował się w kolorystykę wzoru. To seria robiona przez Inżynierię Designu, są jeszcze inne kolory i powiem szczerze – najlepsze, idealnie okrągłe, dobrze wyważone gałki-kulki w sieci:). Do tego montaż śruby, którą wkręca się do środka – wówczas z tyłu frontu nic nie wystaje i nie haczy.
A na koniec – zdjęcie przed i po – jak ja lubię ten kontrast i uczucie, że kolejnego denata ze śmietnika udało się uratować!
Na koniec porada dla tych, którzy zastanawiają się czym zabezpieczać blaty biurka.
Ściskam Was Małgosia
PS. Pokój się robi, więc niedługo kolejne odcinki z serii pokój dla 9-latki.

LISTY Z ODNAWIALNI
Zostańmy w kontakcie mailowym! Raz w miesiącu przypomnę Ci, że przecież kochasz przeróbki starych mebli i zainspiruję do realizacji Twoich projektów. Na dobry początek chciałabym wysłać
Ci listę moich sprawdzonych patentów w odnawianiu mebli.
Thank you!
You have successfully joined our subscriber list.
Poznajcie gwiazdę Bydgoskich Fabryk Mebli w wersji sote. Z reguły występuje w towarzystwie gigantycznej nadstawki z półeczkami, na szczęście w pełni odczepialnej. Mam ją w garażu, być może kiedyś trafi gdzieś wyżej w hierarchii.
Te meble, dzięki temu, że pokryto je chemoutwardzalnym lakierem, są niezniszczalne. Okaz który do mnie trafił był w świetnym stanie i początkowo rozważałam nawet, czy nie zostawić jej tak jak jest. Jednak ten wysoki połysk i chęć zrobienia z niej czegoś innego zwyciężyły. Zabrałam się za usuwanie lakieru i to był początek greckiej tragedii.
O szczegółach tej dramatycznej walki piszę w innym poście, gdzie pokazuję Wam czego NIE NALEŻY ROBIĆ, tu wspomnę jedynie o przyjemnej części wykończenia.
Jak odnowić komodę prl przy użyciu szablonów do mebli?
Dlaczego pomalowałam część frontów? Odpowiedź znajduje się w poście o ściąganiu lakieru. A skoro farba to i szablon, który i w tym przypadku zrobiłam sama. To motyw w jodełkę, albo zwany także herringbone pattern. Dla nieobsługujących programów graficznych – w wordzie robisz tabelę, której komórki i kolumny odpowiadają szerokości i wysokości wzoru.Następnie wstawiasz ukośne linie w każdą komórkę. Drukujesz, wycinasz.
Źródło Pinterest (niestety nie mogę namierzyć teraz źródła)
Mój dobór kolorów:
Jak odnowić komodę prl zmieniając uchwyty na skórzane?
Mebel na nóżkach
Jak odnowić komodę prl – koszty renowacji
Można zadać sobie pytanie, czy warto? Komoda kosztowała mnie 300 zł, do tego bejca (ok 20 zł), wosk (ok 60 zł), farby (ok 20 zł) i uchwyty ze śrubami (ok 40 zł). W sumie max 450 zł. Oczywiście sama renowacja to wysiłek na co najmniej 4 dni, ale teraz jak na nią patrzę to mam satysfakcję i rozglądam się za kolejna ofiarą:). Biurko dla 9-latki, fotele, nowe stoliki nocne…
Czy ktoś z Was odnawiał podobny mebel? Strasznie jestem ciekawa waszych realizacji!
Update grudzień 2016
Ta komoda robi się powoli klasykiem designu:) Jest sporo renowacji tego typu, wklejam inspiracje z podaniem autorów wykonania
Biała komoda od Wnętrzności
Komoda z szufladą w pepitkę od yaung studio
Komoda w print sprzedawana przez serwis Sprzedajemy

LISTY Z ODNAWIALNI
Zostańmy w kontakcie mailowym! Raz w miesiącu przypomnę Ci, że przecież kochasz przeróbki starych mebli i zainspiruję do realizacji Twoich projektów. Na dobry początek chciałabym wysłać
Ci listę moich sprawdzonych patentów w odnawianiu mebli.
Thank you!
You have successfully joined our subscriber list.
Dziś ma 52 lata i jest w niezłej formie. Smukłe nóżki, drobna, niewysoka, orzechowa karnacja. Można cieszyć nią oko tak jak jest, albo pójść krok dalej i postawić na nowe ciuchy. Ja wybrałam to drugie – zobaczcie sami czy z dobrym skutkiem.
Na początek metryka z 1964 r. Te rozczulające, ręcznie wypisywane etykiety doczepiane na odwrocie, z dokładną definicją i numerem egzemplarza. Mamy więc “serwantkę w okleinie orzechowej, politurowaną na wysoki połysk, częściowo oszkloną”. Powstała w Bydgoskich Zakładach Drzewnych Przemysłu Terenowego.
Wpadła mi w ręce w prezencie (dzięki Marta!) i uznałam, że zostawienie jej bez jakiejkolwiek ingerencji byłoby zbyt zachowawcze. Równocześnie chciałam zachować jej piękny, lekko pomarańczowy odcień orzechowego forniru, więc przemalowanie nie wchodziło w grę. Długo się głowiłam co tu zrobić i wreszcie wygrały szablony w połączeniu z naturalnym fornirem.
Jak zrobić wzory na meblu przy użyciu szablonu?
Szablony robię i wycinam sama nożyczkami do paznokci. Wiem, ze to trąci lekką prowizorką lub przynajmniej zapowiada wycinankową zgrozę rodem z Łowicza, ale moim zdaniem to najlepszy sposób na dopasowany wzór do wielkości mebla. No i najtańszy.
Jak zrobiłam ten wzór? Znalazłam w sieci zdjęcie tego wzoru, przeniosłam do worda (tak, tak) i wydrukowałam na zwykłej kartce A4. Potem wycięłam te wszystkie falujące linie – ok 20 minut dłubania, by wreszcie przenieść wzór na fronty szafki.
Jeżeli lubisz wzory z użyciem szablonów zobacz moje inne projekty, np.:
Gałki
Wisienką na torcie są gałki w kolorach nawiązujących do wzoru na meblu. W oryginalnej wersji gałek nie było, postanowiłam więc je dorobić, wiercąc dziurkę wiertłem nr 5. Gałki pochodzą ze sklepu Regałka.
Kilka uwag technicznych
Oczyszczanie forniru
Z opisu na metryczce wynika, że mebel był pokryty politurą. Do jej zdjęcia wykorzystałam środek chemiczny do usuwania starych powłok. Zeszła bardzo łatwo. Więcej o środkach chemicznych do drewna piszę tutaj.
Kolejny etap to oczyszczanie papierem ściernym. Fornir najlepiej szlifować ręcznie – ja zaczęłam papierem 150, potem 240. Można także użyć szlifierki, ale najlepiej tzw. żelazka czyli trójkątnej, a nie mimośrodowej. Fornir jest bardzo delikatny i cienki, łatwo go zedrzeć do gołej deski.
Nogi meblowe
Nogi w tego typu meblach są drewniane, zazwyczaj z buczyny. Po oczyszczeniu ich jasny odcień źle wyglądał w sąsiedztwie orzechowego forniru więc potraktowałam je częściowo farbą, a skarpetki przyciemniłam delikatnie olejem do drewna.
Woskowanie forniru
Wosk nakładamy w 2 warstwach, z odstępem ok 2h. Użyłam wosku naturalnego firmy Starwax, dobrze się wcierał. Ważną czynnością jest polerowanie wosku, bo dopiero wtedy wydobywamy cały blask na powierzchnię.
Najpierw stała jakieś 15 lat w przedszkolnej piwnicy, potem 7 miesięcy u mnie w garażu, by wreszcie jej 30 szuflad, na czarnych szpilkach, na nowo ujrzało światło dzienne. Tadam! Oto komoda biblioteczna, autentyk z ery sprzed komputerów w bibliotekach.
Taka komoda chodziła za mną od lat. Zawsze chciałam ją mieć, już chyba w podstawówce, gdy z namaszczeniem przewracałam te karteczki w poszukiwaniu wybranej książki. Niektóre marzenia materializują się po latach i to zupełnie przypadkowo, dzięki angażowi w przedszkolnym przedstawieniu. Pisałam o tym w tym poście, kiedy podekscytowana szukałam inspiracji na renowację komody. Podsumowując – idźcie do placówek edukacyjnych, znajdźcie woźnego, administratora czy innego magika od spraw technicznych i zapytajcie, czy gdzieś w magazynach nie zalegają stare komody biblioteczne. Te placówki przechowują sprzęty sprzed kilku dekad i z pewnością pamiętają one jeszcze czasy gdy my byliśmy dziećmi!
Ale przechodząc do rzeczy, komoda prezentowała się tak:
Całkiem przyzwoicie, ale uchwyty były pordzewiałe, blat zniszczony i z uszkodzonym fornirem. No i kolor. Starej musztardzie mówimy nie, przynajmniej ja jej nie kupuję.
1. Uzupełnianie forniru w blacie
Robiłam to po raz pierwszy i ciężko mi było znaleźć jakiś dobry tutorial jak ten fornir się uzupełnia (może coś polecacie?). Przeczytałam, że należy dobrać fornir, położyć go na uszkodzeniu i ciąć przez obie warstwy nożykiem. Wycięty w ten sposób fragment wpasuje się idealnie w uszkodzenie. Szczerze mówiąc mi się to nie udało, nożyk nie chciał przecinać dwóch warstw, a całość latała mi na blacie. Skończyło się poważnym zacięciem w palec. Ostatecznie jakoś to docięłam i efekt był następujący:
Warto kupić fornir w sklepie specjalistycznym i dobrać jego grubość. Ja kupiłam przez allegro, dobierałam na oko i wzięłam za gruby. Potem naszlifowałam się jak głupia. Nie wiem czym docinać łatki – ja używałam noża do tapet, ale nie udało mi się równo dociąć rogów.
2. Dokręcenie nóg
Mam takie magiczne blaszki montujące nogi meblowe:). Wystarczyło je dokręcić od spodu a na śrubę M8 wkręcić nogę z wywierconym wcześniej otworem. Noga zamawiana u stolarza.
3. Przemalowanie korpusu
Użyłam rozcieńczonej farby akrylowej – 3 cienkie warstwy nakładane gąbką. Efekt – widoczna faktura dębowego forniru. Malowanie zakończyłam na korpusie, choć przyznaję, ze miałam w planach malowanie szuflad. Ostatnio jednak bardziej doceniam drewno, widoczne słoje. Nie lubię jak mebel jest oklejony grubą, tłustą warstwą farby… Wreszcie decyzja – fronty zostają dębowe, ale zmieniam ich odcień na głębszy brąz.
4. Bejcowanie szuflad
Eksperymentowanie z bejcą warto przeprowadzić mieszając różne kolory. Ostatecznie zmieszałam pól na pół bejcę orzech i ipe – powstał klasyczny brąz lekko zgaszony szarawym odcieniem orzecha. To ta ostatnia linia na froncie.
Na marginesie dodam, że walka z 30 szufladami wykończyła mnie fizycznie. Ale to prawie jak bieganie – zmaganie a potem stado endorfin w głowie:). Samo odkręcanie uchwytów zajęło mi ze 2 wieczory. Potem tylko szlifowanie, odpylanie, bejcowanie.
5. Malowanie uchwytów
Uchwyty czyściłam watą stalową, a potem użyłam lakieru matowego w sprayu. Oryginalne śruby nie nadawały się do użycia więc wykorzystałam małe wkręty, które najpierw pomalowałam na czarno (wbite na styropian i zasprayowane).
6. Szablony
Nie byłabym sobą jakbym nie wetknęła gdzieś chociaż małej literki, a w bibliotece to wręcz nie wypada:). Użyłam gotowych szablonów i – po raz pierwszy zamiast farby akrylowej – wosków byta-yta. Nabyłam je w sklepie AgoHome, po tym jak miałam okazję pobawić się szablonami i woskami u Agnieszki. Jako zaprawiony w bojach szabloniarz polecam wszem i wobec te woski – łatwo się je aplikuje i nie podciekają pod szablon. Wprawdzie długo schną (ok 24h, powodem jest olej lniany na bazie którego powstały), ale warto poczekać. Poza tym równie łatwo jak aplikuje tak samo się je usuwa – wystarczy szmatka zamoczona w bezbarwnym wosku i ścieramy wszelkie mankamenty i niedoróbki. Woski s bardzo wydajne.
Oprócz liter na szufladkach znalazły się romby – jest to papier do pakowania prezentów:). To natchnęło mnie do kolejnych stylizacji z użyciem papierów – można wstawiać dowolne kombinacje kolorów i komoda będzie się zmieniać razem ze mną. Na razie jednak kocham ją właśnie taką – brązowo-biało-czarną. O tym co w niej będzie – w następnym poście:).