Cieszę się na 2019 r. Nie żebym jakoś strasznie źle wspominała rok 2018, ale wiem, że ten nowy będzie lepszy. No bo skoro suma cyfr w mojej dacie urodzenia równa się 9 to nie ma bata – wsparcie ciał niebieskich w nadchodzącym roku mam jak w banku.
Pokrzepiona tą myślą wybiegam na przód ku cieplejszym miesiącom i z niecierpliwością wyczekuję kilku dużych wydarzeń. Już teraz o nich piszę, żeby zaklepać sobie mentalnie te fakty.
Pierwszy fakt – będzie druga edycja akcji Odpicujemy Twój mebel z Viva Home!
Tak, ponownie zamierzam odnowić gratisowo kilka mebelków i cieszę się jak dzika na osobiste spotkanie z kimś z Was <3. Termin – kwiecień. Po pozytywnych doświadczeniach ze spotkania z Sylwią i wspólnej pracy przy jej komodzie, chciałabym właśnie w ten sposób móc odnowić więcej mebli – z Twoim udziałem. O szczegółach pierwszej edycji można poczytać tutaj.
Drugi fakt – piszę książkę
Stało się, klamka zapadła, zaliczka pobrana i wydana, muszę pisać :). Właściwie dlatego mnie nie ma i mało piszę – bo piszę. Fakt ten regularnie wywołuje u mnie zmienne nastroje wskazujące na chorobę dwubiegunową, bo od stanu euforii i energii płynnie przechodzę do ataków paniki i depresji przeplatanych czarnowidztwem i niedowierzaniem, czy ja na pewno wiem co robię? Pomijając jednak te drobne niedogodności psychosomatyczne, książka będzie o … odnawianiu mebli rzecz jasna. Jeszcze nie ma tytułu, ale koncept krąży gdzieś wokół zbioru patentów i tricków na domowe odnawianie mebli. Do tego na deser około 20 nowych projektów, których na blogu nie było i nie będzie. I teraz kluczowe pytanie? Czy kupiłabyś/kupiłbyś taką książkę? Zaklinam Cię – koniecznie daj mi znać w komentarzu (abym mogła powrócić do stanu euforii), a jeżeli nie chcesz przegapić tego momentu – zapisz się do newslettera (patrz fakt nr 3), bo tam będę trochę donosić, co się dzieje na książkowym froncie. Termin ukazania się poradnika to wakacje 2019.
Trzeci fakt – newsletter
Będę pisać raz w miesiącu o bieżących projektach, inspiracjach, pomysłach i renowatorskich odkryciach. Ostatnio siedzę w mądrych książkach testując różne tricki, więc niektóre wrzucę do newslettera. No i chciałabym też pisać bardziej prywatnie, trochę jak dawno zapomniane listy, które słało się do przyjaciół i znajomych. Masz ochotę poczytać o mnie i moich odkryciach?
Zapis na newsletter znajdziesz w stopce.
Czwarty fakt – fartuchy
Minął rok od ich premiery, a ja – niezbyt pilna biznesłomen, w końcu zrobiłam podsumowanie, rachunek sumienia i dokonałam kilku ważnych odkryć. Droga Czytelniczko i renowatorko – te fartuchy nie są dla Ciebie. Tak przynajmniej dało mi znać kilka osób: „za ładny ten fartuch na moją brudną robotę”, „szkoda go do garażu czy piwnicy”, „nie chcę go pobrudzić”. Przyjmuję to z pokorą i uśmiechem – zobaczcie na mój fartuch, jak wygląda po roku (jeszcze go nie prałam, bo nie mam kiedy), rozumiem, że nie potrzebujesz ładnego fartucha by paradować w nim co najwyżej przed pająkami w piwnicy. ALE, jeżeli masz mały kreatywny biznes wokół DIY, mebli, roślin, kulinariów, ceramiki, agroturystyki – to taki fartuch przydaje się na półoficjalne i oficjalne wystąpienia, warsztaty, kiermasze. Tak wynika z moich obserwacji i dotychczasowej sprzedaży, 95% fartuchów poszło do kreatywnych ludzi wraz z metką zawierającą ich logo. To jest więc mój kierunek na 2019 – będą nowe fartuchy mniej nastawione na rzemiosło, a bardziej na reprezentację. A dla drewnomaniaków i meblolubnych będzie inny fajny gadżet.
Piąty fakt – warsztaty
Gdy tak pogrzebałam głębiej, zdarłam nieco starej farby, zeskrobałam patynę z mojego 5-letniego bloga, ze wszystkich – mieszczących się w mojej percepcji mentalnej scenariuszy rozwoju – najbardziej podoba mi się ten, że nauczam. I nie chodzi tu wcale o bycie wielce mądrym ekspertem (wciąż wiem że daleko mi do niego), ale o tego ducha kreatywności i zbiorowej fascynacji starymi meblami. Postanowiłam więc, że w tym roku zaproszę Was na warsztaty i zobaczymy co z tego wyniknie. Piewrwsza okazja do spotkania pojawi się w marcu, a kolejna we wrześniu – na drugim zlocie grupy OIOM. Pamiętajcie – zapiszcie się na newsletter, to nic nie przegapicie.
***
Jak widzicie te pomysły? Na którego konia najbardziej stawiacie?
Gdybyście chcieli podzielić się ze mną swoimi wrażeniami będę przeszczęśliwa.
Trzymajcie kciuki za moją konsekwencję i bądźcie ze mną. Jakoś wyjątkowo mocno początek roku działa na moją wyobraźnię i chciałabym, żeby dokonał się przełom w moim planowaniu, samosięorganizowaniu i podejściu do realizacji planów…
Ściskam wszystkie życzliwe mi dusze
PS. Na zdjęciu tytułowym trzymam sztuczne ognie, które miały magicznie rozbłysnąć i pokazać w instagramowym stylu podświetlony 2019 rok… no niestety nie wyszło, a zdjęcia z płonącym napisem nie nadają się do publikacji 🙂 pianka tapicerska, w którą wbiłam cyferki zapaliła się, a ja z okrzykiem grozy poleciałam do zlewu. Na szczęście obeszło się bez strat :).
Gosia rok pełen wyzwań i emocji się zapowiada. Super pomysł z książką, ja już się zapisuję. A może i na warsztaty uda mi się wyrwać :). Trzymam mocno kciuki za Twój sukces. 🙂 A propos fartucha, też bardzo sobie go oszczędzam na specjalne okazje 🙂 Pozdrowienia
dziękuję Kasia <3 twoje zdjęcie w fartuchu to jedno z moich ulubionych, jak będe w okolicy to wpadnę do ciebie na jakaś sesję mpdelingu jak się zgodzisz 🙂
Ciekawy plan ?? czekam z niecierpliwością na książkę. Pozdrawiam
dziękuję! wracam do pisania i sama już nnie mogę się doczekać co z tego wyjdzie 🙂
Małgosiu piękny plan:))) życzę szczęśliwych realizacji, pełnych w uśmiecch i radość:))) Niechaj każdy przyniesie zadowolenie i wielką porcję spełnienia siebie:)))
Przytulam cieplutko w ten nowy roczek:)))
Pozdrawiam serdecznie<3
Kamila:)
Kamila <3 na Ciebie zawsze można liczyć, dziękuję za te słowa! Bardzo mnie mobilizują do działania, pozdrawiam i najlepszego w nowym roku!
O jeżu, pewnie, że kupowałabym! Mam urodziny pod koniec wakacji i zrobisz mi idealny prezent 🙂
I zapisuję się na newsletter, więc dokładam swoją cegiełkę do Twojej euforii 🙂
Trzymam kciuki!
dziękuę! takie wsparcie i to w styczniu jest bardzo potrzebne!
Ja także czekam na książkę! 🙂 Powodzenia i dużooooo inspiracji życzę! 🙂
waaalczęęę dzięki serdeczne <3
Pisz tę książkę bo nie możemy się doczekać 😉 W nowym roku życzę Ci wytrwałości w pisaniu jej, naprawdę jestem ciekawa co w niej nam przekażesz. Pozdrawiam
dziękuję za wsparcie, walczę z materią a książkę robię obecnie w garażu – przygotowując też projekty i to jest najbardziej czasochłonne 🙂
Gosia z niecierpliwością czekam na Twoją książkę, na 100 % będzie świetna :), i do fartucha jestem pierwsza :), trzymam kciuki żeby wszystko się ułożyło po Twojej myśli 🙂
Dziękuję Sylwia, jak będe w okolicy przywiozę Ci osobiście 🙂
Małgosiu pozostań proszę w stanie euforii i pisz, pisz, pisz 🙂
W domu na kolanie, w garażu czy gdzie Ci tam wygodnie.
Tylko PISZ , albowiem ja pierwsza co książkę zakupię 🙂
A potem będę zdzierać, skrobać, szlifować i malować z nosem w tą książkę wsadzonym, bo to pewnie kopalnia pomysłów będzie 🙂
Pozdrawiam 🙂
haha teraz to mi wpływasz na ambicję 🙂 będę się starać, żeby klient był zadowolony 😉
mam starą boazerię dużą powierzchnię nie chcemy jej zrywać postanowiliśmy ją pomalować ,no ale dużo czytałam że musimy ją zmatowić w sklepie Pan lecił nam farbę podkładową DELUX primer i powiedział że nie musimy zcierać starego lakieru a po tym umalować farbą co Pani sądzi o tym
Pozdrawiam
Jagoda
primer na pewno poprawi przyczepność, ale nawet pod primer zaleca się bardzo dokładne umycie i odtłuszczenie powierzchni a i pewnie matowienie nie zaszkodzi. Pomoże też wygładzić ewentualne nierówności, zadziory na kantach itp.
Z nowym rokiem postanowiłam odnowić krzesła odziedziczone po mamie i poszukując rady trafiłam do Ciebie. Bardzo się z tego cieszę bo to świetny adres: masę wiadomości i inspiracji!!! Też czekam na książkę. Czy możesz mi póki co poradzić jaki taker kupić, ręczny czy elektryczny? Nigdy tego nie używałam. Czy trzeba dużo siły, czy sobie poradzę z ręcznym przy tapicerowaniu tych krzeseł? Pozdrawiam
Witaj! Cieszę się że bierzesz się za krzesła! Co do takerów to ja osobiście preferuję elektryczny – nie trzeba używać aż takiej siły i ręce się nie męczą. Z takerów ręcznych nie polecam tych najtańszych z marketu, bo potrafią rękom dać w kość. Ostatnio wpadł mi jednak w ręce zszywacz perfect S-21418. Cena ok 90 zł, metalowy, bardzo lekko chodzi, nie blokuje zszywek, ogólnie polecam. Z elektrycznych dobre takery ma firma Rapid.
Super plany Gosiu 🙂 Czekam już z niecierpliwoscią na ksiażkę, warsztaty i nowe fartuchy (chociaż na gadźet dla drewnolubów też) i trzymam kciuki 🙂
Dzięki za informację o takerach. Chcę przygotować się do tego tapicerowania. Nie wiem czy to mnie jeszcze nie przerośnie: wyjmowane siedziska mają sprężyny, trawę morską (?), watolinę, parciane taśmy, sznurki … Ale przeczytałam dokładnie wszystkie Twoje rady, więc może się uda. Dzięki i pozdrawiam
trzymam kciuki, daj znać jak poszło!