Minął dokładnie rok, odkąd ja – wieloletni etatowiec, kobieta po 40 – postanowiłam porzucić etat i zacząć pracę na swoim. Jeżeli zastanawiasz się, jak rzucić etat, może to podsumowanie zainspiruje cię do ważnych decyzji.

To już 3 post z cyklu Odnawialnia na przełomie roku (rok 2019rok 2020 – przeczytaj poprzednie) Zerknęłam do tych wpisów i widzę, że pełno w nich mądrych słów i sentencji. Mocna wiwisekcja i pisanie ku pokrzepieniu serc ( głównie własnego) oraz przekonywanie siebie samej: dasz radę dziewczyno!

Teraz u progu 2021 mogę napisać, że ten etap już za mną. Radykalne odcięcie etatowej pępowiny nauczyło mnie większego realizmu i racjonalnego myślenia. W miejsce romantyzmu pojawił się pozytywizm. Może pomyślisz – trochę to smutne – a ja przytaknę ci głową i powiem – tak, ale taka kolej rzeczy.

Nie martw się jednak zbyt mocno, daleko mi do harpii biznesu, która będzie od teraz wyskakiwać z każdej (nieodnowionej) szafki, by zachęcać cię do zakupu tego i owego. Czuję jednak, że taki rok na swoim nauczył mnie kilku rzeczy, o których chciałabym napisać. Najwięcej satysfakcji daje mi poczucie rozwoju i wpływu na własne życie. Najwięcej problemów widzę w planowaniu i określaniu priorytetów.

Covid vs elastyczność

Na początku od razu rozprawmy się z covidem, bo od kilku osób słyszałam stwierdzenie, że mam pecha, skoro moje początki przypadły na pandemię. Owszem, zmusiło mnie to do odwołania części warsztatów stacjonarnych, upadł pomysł uruchomienia własnej pracowni, odwołano kilka projektów, w których miałam wziąć udział, ale dzięki temu uwolniłam trochę przestrzeni w głowie na nowe pomysły. Przede wszystkim zmusiło mnie to do wejścia w sferę online i podejścia na nowo do rozwoju mojej działalności. To dzięki covidowi powstał w końcu mój pierwszy kurs online o odnawianiu krzesła Hałasa.

Czas leci jeszcze szybciej niż na etacie

Kiedyś myślałam, że to wina 2 etatów – pracowałam zawodowo do 17, a potem ciągnęłam blog, sprawy domowe, rodzinne i w przeciążeniu obowiązkami widziałam głównego winowajcę. Teraz niby mam więcej czasu i sama elastycznie kształtuję swój dzień – to ja decyduję, w co włożę uwagę i zaangażowanie… ale widzę, jak trudno skupić się na priorytetach i celach.

Gdy myślałam nad podsumowaniem 2020 roku miałam w głowie białą plamę. Co ja właściwie robiłam? Gdzie przeleciał mi ten czas?! Przecież wielkich spektakularnych sukcesów nie osiągnęłam…No właśnie, tu kłania się brak regularnych podsumowań – miesięcznych, kwartalnych, a może projektowych? Pamiętam, że pisał o nich Szafrański, Budzyńska i wielu innych guru, a mi szkoda było czasu. Błąd. Dlatego teraz siadłam z kalendarzem, notatnikiem i spisałam miesiąc po miesiącu co robiłam. Daruję wam to:) ale mi pozwoliło spojrzeć na ten rok z lotu ptaka i po pierwsze – zobaczyć całą masę projektów, które robiłam, a po drugie ocenić, w które warto było angażować swój czas.

Jak nie dać się rozproszyć?

Ze smutkiem muszę przyznać, że to co traktowałam jako moją główną zaletę okazuje się poważną przeszkodą. Kreatywność i pomysłowość – bo o nich mowa – walą we mnie rykoszetem nadmiaru i łapią w sieć rozproszenia. Stwierdzam, że ciężko mi się zająć żmudną robotą towarzyszącą realizacji każdego większego projektu. Bo jak to? Wpadłam na pomysł i teraz muszę ślęczeć godzinami i pisać, analizować, szukać, rozkminiać, poprawiać, pilnować terminów? A przecież kolejne pomysły kłębią się w czaszce, a ja miałabym ochotę właśnie nimi się zająć. Było parę takich momentów w tym roku – dawałam się porwać kolejnej historii, nie kończąc poprzedniej.

Powiem wam, że ciężko mi utrzymać się w ryzach i być konsekwentnym. To co mi pomaga to nieustanne zerkanie w mój zeszyt z planami i konsekwentne wracanie na wytyczoną ścieżkę. Gdy mój mózg odpływa w krainę fantazji i kolejnych genialnych pomysłów, przywołuję się do rzeczywistości. W takim trenowaniu umysłu pomaga też medytacja, którą od pewnego czasu praktykuję.

Więcej planowania

Koniec więc z eksplozją pomysłów i ze spontanicznym pląsaniem ze świstkami papieru, na których zapisuję to do list. Tak dotychczas wyglądało z grubsza moje zarządzanie czasem. Spisywałam dzienne sprawy do załatwienia, potem część przechodziła na kolejne dni, a część się rozmywała w wirze bieżących spraw, zasilając worek  z pomysłami: na kiedyś. Miałam wprawdzie rozrysowane jakieś wizje, pomysły, kierunki, ale przez to, że zabrakło im struktury, terminów, działań – nie opuściły mojej ściany lub głowy. No i najgorszy mój błąd – za dużo na raz! Brak umiejętności selekcji i odcinania się od wszystkich kuszących pomysłów jest moją piętą achillesową. Do tego dodam jeszcze spontaniczne uleganie porywom szperacza i np. spędzanie kilku godzin na olx w poszukiwaniu jakiejś szafki, która idealnie pasowałaby do któregoś z moich kątów (której oczywiście nie znalazłam).

Wiem że daleko mi do pani swojego czasu, ale w tym roku spróbuję podejść do lepszego planowania. Na początek zasada – od ogółu do szczegółu. Patrzę na cały rok 2021 i próbuję osadzić moje plany w konkretnych miesiącach. Spisałam też konkretne projekty, które planuję wdrożyć w tym roku, a lista wynosi 11 pozycji. Boję się tylko, że jak pojawią się jakieś nowe okazje i pomysły, to znowu nadmiar rozsadzi mój system:). Dobrze na mnie działa, kiedy widzę te wszystkie plany przed sobą i co jakiś czas sobie je czytam, potakuję i ślinię się na myśl o ich realizacji. Słowem – efekt Pawłowa in progress.

Jak podejść do planowania?

Co ja tam wiem o planowaniu – niewiele. Jest sporo mądrych planistów w sieci, którzy uczą tego prowadząc przy okazji wielkie biznesy. Koniecznie zajrzyj do Pani swojego czasu. Przyznam, że do planowania zmiechęcało mnie najbardziej to, że zajmuje tyle czasu, a potem trzeba jeszcze się tego dokładnie trzymać i nie zmieniać!

Ostatecznie wypracowłąm swój prosty sposób. Planuję na ścianie i w grubszym zeszycie w linie. Zamontowałam tablice korkową, na której doczepiam karteczki z celami, pomysłami i projektami. Poza tym:

  • mam w excellu naniesione główne projekty na konkretne miesiące i to sobie drukuję i wieszam na ścianie; ten plik jest na bieżąco aktualizowany, bo niestety nie mam jeszcze takiego biznesu, że do końca roku wiem co będę robić, dopisuję po prostu kolejne projekty
  • w zeszycie co miesiąc rysuję sobie siatkę dni na dany miesiąc (albo od razu dla kilku miesięcy) i wpisuję tam konkretne projekty, spotkania i duże zadania
  • za miesięcznym kalendarzem rozpisuję każdy z planowanych na dany miesiąc projektów – punkty, co trzeba zrobić, że projekt pchać do przodu
  • dopiero za projektami pojawiają się bieżące to do list – wpisuję na nie bieżące drobne sprawy oraz punkty z rozpisanych projektów – w podziale na ważne i szybkie. Przez szybkie nie rozumiem pilne ale właśnie szybkie, czyli cos co zajmje niewiele czasu ale jest istotne by inne rzeczy zatrybiły. Mogę ro zrobić też wtedy kiedy wiem że mam wolne 20 minut, albo jestem już zmęczona lub gotuję obiad i w trakcie mam wolne minuty.
  • Staram się rano zrobić coś z ważnych zadań – najczęściej tych związanych z pisaniem, myśleniem, planowaniem, bo rano mam najlepsze tempo pracy i flow.
  • po każdym miesiącu planuję robić podsumowania.

Czy blogerzy mają łatwiej?

Kilka razy słyszałam taką opinię – tobie jest łatwiej, masz blog, wydałaś książkę, nie jesteś anonimowa. W pewnym sensie oczywiście tak – to było zaplecze, dzięki któremu odważyłam się wystartować. Ale niestety nie rozwiązuje to problemów z regularnymi przychodami. Współprace blogerskie raz są a raz ich nie ma, działam w bardzo dużej niszy i nie wpadają do mnie producenci kosmetyków, ciuchów czy żywności.

Dopiero będąc na swoim dotarło do mnie, ile wysiłku muszę włożyć, żeby generować przychody, robiąc wszystko sama (rozwijanie produktów, sprzedaż, marketing, obsługa klientów, księgowość, wysyłki itp). To nieustanna nauka wszystkiego – od nowych aplikacji i wtyczek, przez mechanizmy facebooka czy instagrama, po nowe sposoby obsługi płatności i wysyłek. Dotychczas blog był miłym dodatkiem do pensji, a nagle musiał stać się głównym źródłem zarobkowania.

Zanim więc zaczniemy działąć na swoim dobrze jest rozpisać kategorie produktów, na których będziemy zarabiać. W moim przypadku oprócz współprac z firmami były to warsztaty stacjonarne, sprzedaż książki i fartuchów. Ale równocześnie widzę, że za mało i za wolno myślałam o kolejnych własnych produktach, a za bardzo tkwiłam mentalnie w blogosferze. Teraz, pod koniec roku coraz bardziej umacniam się w decyzji, żeby większą uwagę koncentrować na własnej marce, a mniej na promowaniu innych firm. Dlatego moim celem strategicznym na ten rok jest rozwój swojej marki i kreowanie własnych pomysłów, które będą wspierać hobbystów w rozwijaniu ich meblarskiej pasji.

Kasa musi się zgadzać

Kasa to często główny kontrargument by rzucać etat. Temat rozpisałam w poprzednim przełomowym poście – zajrzyj. Ale teraz mogę po fakcie napisać jak było.  Zarobiłam mniej, niż na etacie. Zarabiałam nieregularnie, były miesiące z bardzo małymi wpływami. Mam duże koszty, ale wciąż mały zus. Sama prowadzę sobie księgowość.

Do finansów podchodzę w ujęciu długookresowym, czyli przynajmniej kwartalnym lub półrocznym. Dopiero wtedy widzę jakiś trend, rzeywiste zarobki i koszty. W początkowym okresie działalności ciężko jest o taką płynność i regularność jak na etacie.

Moje przychody dzielę na kilka kategorii i z wielką radością mogę powiedzieć, że to właśnie moje  produkty (warsztaty, książka, kurs online, zajęcia na uczelni, konsultacje indywidualne, fartuchy) przyniosły więcej do kasy, niż współpraca marketingowa z firmami. To wszystko dzięki wam – że ufacie mojej wiedzy, doświadczeniu, chcecie korzystać z mojego wsparcia <3. To wzmacnia moją wiarę w siebie i w przyszłość.

Czy tęsknię za etatem?

Dobra wiadomość jest taka, że po roku życia pozaetatowego nie chcę wracać na etat. Mimo wielu wyzwań (ciągły stan czuwania, odpowiedzialność za wszystko, samotność w podejmowaniu decyzji) czuję się wolna i niezależna. Mam wrażenie, że w ciągu tego roku dowiedziałam się więcej o sobie niż w ciągu ostatnich 10 lat. Owszem, często zmagam się ze skrajnymi emocjami, mam serdecznie dość, albo wpadam w stan super euforii i ekscytacji, jednak dale mi to poczucie większego zaangażowania. Czuję się kierowcą a nie pasażerem życia.

Podobno, gdy dobrze rozpoznasz 5 swoich kluczowych wartości, cała reszta, w tym każda decyzja i przeszkoda, są do przeskoczenia. U mnie tymi wartościami są wdzięczność, natura, tolerancja, wolność, rozwój. Nie ma rodziny – ale to swiadomy zabieg. Rodzina to jest wartość nadrzędna i poza klasyfikacją. Wierzę, że żyjąc w zgodzie ze sobą i stosując wszystkie swoje wartości wobec członków mojej rodziny, zrobię dla niej dużo więcej niż stawiając ją na piedestale.

Projekty 2021

Wspominałam o moim strategicznym celu – rozwój własnej marki z naciskiem na online i kursy. Chcę być edukatorem pełną gębą, poszerzyć ofertę i w końcu otworzyć własną pracownię. Chcąc uczyć, sama też chcę się rozwijać, dlatego w lutym zaczynam studia podyplomowe z konserwacji drewna, a w kolejnym kroku będę zgłębiać tajniki tapicerstwa. Chcę także otworzyć własną pracownię – miejsce autentyczne, oparte na moich wartościach, poczuciu estetyki i humoru.

Jesteś ciekaw projektów na ten rok? No to lecimy. Na początek 3 produkty, nad którymi pracuję i dla których mam konkretną datę startu

Ebook. Zacznij odnawiać meble. 20 sprawdzonych wskazówek na start, lista niezbędnych narzędzi i środków chemicznych – 25 stycznia

Fartuchy walentynkowe – edycja limitowana – 5 lutego

Mini kurs online + cyklina BOX. Oczyszczanie mebli za pomocą cyklin i skrobaków – 1 marca

Ebook to efekt webinaru Zacznij odnawiać meble. Zaskoczyłą mnie jego popularność i jak wiele osób wciąż jest na początku tej drogi. Mój główny wniosek – brakuje takiego szybkiego startera – pigułki wiedzy, żeby zacząć. Jest wprawdzie moja książka, ale jest bardzo obszerna i szczegółowa. Żeby zacząć, dobrze jest poznać najważniejsze zasady i praktyki. Do tego lista zakupowa na start i zaczynamy pierwszą renowację!

Będą też kolejne kursy online, ale w postaci minikursów, które będzie można kupić osobno lub w pakiecie. Ważny dla mnie temat to cykliny, to coś w rodzaju mojej wizytówki, bo trąbię o nich już od kilku lat, a na warsztatach stacjonarnych każdy tego się uczy i dostaje swoją cyklinę do domu. Teraz będzie można się tego nauczyć zdalnie, bo powstanie bardzo dokładny, szczegółowy i mega praktyczny ale krótki kurs online, a do tego zestaw cyklin i ostrzałek. Inne tematy to maskowanie ubytków, fornirowanie, barwienie, zabezpieczanie, tapicerowanie… no i już zaczynam się ślinić z emocji 🙂 efekt Pawłowa działa, oby utrzymał się przez cały 2021 r. :).

Fartuchy walentynkowe to trochę taki projekt fanaberia ;). Wynika bardziej z mojej ogromnej ochoty, niż biznesowych kalkulacji. Kiedyś nabyłam świetną tkaninę w kolorze buraczanego różu i strasznie chcę ją przerobić w fartuchy z metką dla kochających swoje renowacyjne hobby. Moje pomysły na tróżej tkaninyeksty na metkę to: Kocham tę robotęUwielbiam zapach wikolu o poranku.  Co ty na to, daj koniecznie znać! A może masz inny pomysł na hasło?

Kibicujesz? Napisz co myślisz!

Ciekawa jestem, który Tobie wydaje się najbardziej interesujący? Chętnie poznam Twoje opinie i sugestie. Jestem także ciekawa, jakie są twoje plany, pomysły na przyszłość, czy myślisz o przejsciu na swoją działalność, czy raczej wolisz etat i rozwijanie swojego hobby?

Tymczasem życzę Ci apetytu na ten zbliżający się rok, niech będzie w końcu soczyście, słodko, może i ostro, ale nie gorzko, do tego beztrosko i wesoło. Niech los przynosi same dobre okazje, radości i sukcesy, a Ty otwórz się na nowe. Jeżeli marzysz o rzuceniu etatu, uruchomieniu pracowni albo innego biznesu – niech ten rok okaże się dla ciebie przełomowy – przede wszystkim w Twojej głowie, bo z resztą na pewno poradzisz sobie lepiej niż myślisz. Trzymam kciuki za Twoje marzenia i plany.

Do zobaczenia!

 

Podobne wpisy

20 komentarzy

  1. Cześć Małgosiu, mini kurs o cyklinie będzie mój !!! 🙂 mam też Twoją książkę – zamówiłam sobie u Mikołaja w ubiegłym roku 🙂 często do niej zaglądam, ale dopiero od lutego będę mieć swoje miejsce, by podziałać z odnowieniem mebli / BARDZO MOCNO CI KIBICUĘ !!! trzymam kciuki ! / pozdrawiam PS prowadzę własną działalność, fakt, bywają momenty, że mam dość, ale to mija ….. i na etat nie chciałabym wrócić /

    1. dziękuję serdecznie! ja jeszcze pewnie jadę na fali początkującego, myślę że ten rok pokaże jaka ze mnie biznesłoman 😉 ale podoba mi się kierunek i mam nadzieję że będzie jak mówisz, pozdrawiam i wszystkiego dobrego!

  2. Piękny post <3 trzymam kciuki i kibicuję gorąco 😉 Pomysły na fartuchy? Jasne! 😉 "Nie mogę ci pomóc – muszę uratować kolejny rupieć ze śmietnika" i "Meble skrobię, a jaka jest twoja supermoc?" Wiem, że pomysłów to masz aż za dużo, ale myślałaś może nad odpaleniem patronite? Myślę, że za dostęp do elitarnych materiałów, dostęp do specjalnej grupy na FB, zniżkę na produkty lub drobny prezent-niespodzianka wysyłany co miesiąc (w odpowiednim progu kwotowym) Twoi fani (do których należę) mogliby być Twoimi patronami?

    1. zainspirowałaś mnie! dziękuję za wszystkie podpowiedzi, chyba jesteś typem Ideation (jedna z cech osobowości wg Gallupa – duża pomysłowość i kreatywność – polecam jak nie znasz). Z patronite nigdy nie miałam do czynienia, kto wie, może to jest dobra ścieżka, na pewno się jej przyjrzę. Bardzo Ci dziękuję za to że jesteś i kibicujesz, wysyłam wielkie <3

  3. Małgosiu ja również kibicuje Ci z całego serducha jesteś niesamowitą osobowoscią tytan kobieta:)uwielbiam tego rodzaju posty motywujace pozytywne a zarazem szczere i realistyczne.Dzieki takim osobom jak ty motywuje sie z dnia na dzien do przemeblowania swojego zycia zawodowego wiem ze nie bedzie łatwo ale kto mowił ze ma byc?hehe najwazniejsze jest aby robic to co sie kocha i pogłebiac swoja wiedze rozwijac sie nieustannie.

    1. coś czuję że to będzie twój rok 🙂 dziękuję za te słowa, zwłaszcza podkreśliłąm sobie słowo realistyczne 🙂 bo czasami miewam takie mikro ataki i ciemna strona mocy rzuca tekstem – trzeba było zostać adwokatem (jestem po prawie ale nigdy nie pracowałam w zawodzie). Ale na serio to ta decyzja mimo wielu różnych trudnych momentów była wyzwalająca. Teraz lubię się bardziej niż kiedyś :). pozdrawiam serdecznie

  4. Dzięki za podzielenie się doświadczeniem ” od kuchni”. Zaglądam regularnie, czasem wcielam w życie, okazało się nawet, że uwielbiam szlifierkę do drewna (chociaż kiedyś przeszlifowałam sobie łydkę – nie pytaj jak to się stało). Czekam z niecierpliwością na e-booka, żeby mieć taką pigułkę pod ręką. Pomysł z fartuchami i wogóle produktami bardzo dobry. Ja mam podobny problem jak ty z nadmiarem pomysłów – a raczej z ich realizacją. Kiedyś usłyszałam radę, żeby te pomysły „sprzedawać” i to nawet kusząca myśl, ale jeszcze nie wymyśliłam jak to zrobić ;). Sama jestem nadal na etacie z doświadczeniem własnej działalności, ale łączenie obu działek mnie przerosło i etat wygrał. Moja lekcja jest taka, żeby nie iść w stałe koszty (lokal) jeśli nie masz: albo odłożonych pieniędzy na co najmniej pół roku działalności albo już wypracowanych/przetestowanych usług które zarabiają. Też zamierzam trochę się przekwalifikować i wrócić do szkoły. Chętnie czytałabym częściej w 2021 takie biznesowe wglądy – jeśli oczywiście będziesz się chciała dzielić. Może to byłaby motywacja do regularnych podsumowań?…

    1. dziękuję za ten komentarz! nie pytam o łydkę bo już to widzę oczyma wyobraźni 🙂 podobnie jak kiosk z pomysłami – jak handlujemy inicjatywami na dobre biznesy. A serio to trochę w tych klimatach działa Agata Dudkowska, prowadząca latającą szkołę biznesu dla kreatywnych kobiet – kiedyś wydała ebooka z 100 pomysłami na biznes:). Co do lokalu – masz rację, dlatego tak długo się waham i w zeszłym roku wycofałam się z zaawansowanych rozmów o najmie.

  5. Trafiłam na Pani bloga dzisiaj i żałuję, że DOPIERO dziś! Podziwiam za charakter, upartość, pasję i dążenie do celu. No a poza tym kocham rzeczy z duszą, takie, które już coś przeszły i którym możemy ofiarować „nowe życie”. Na pewno zostanę na dłużej 🙂

  6. Jest też inna opcja – przejścia na „bezetat” stopniowo. Zostawić sobie np. 2 godziny pracy dziennie albo jakieś dwa dni w tygodniu.
    „Sieć rozproszenia” – zupełnie to rozumiem…

  7. Trzymam kciuki! Właśnie zakupiłam twoją książkę jako wspólny prezent na walentynki – z narzeczonym lubujemy się w takich pracach. Po przeczytaniu tego artykułu wyczuwam że jesteśmy bardzo podobne, tym bardziej ci kibicuję. Udanego nowego roku 😉

  8. Dla mnie książka byłam najlepszym gwiazdkowym prezentem 🙂 i dodała mi odwagi by iść za głosem serca i zacząć robić w życiu to co lubię a nie tylko to co muszę. Oczywiście mam obawy ale mam też marzenia, wizję i chęć by spróbować 🙂 Poza tym niecierpliwie czekam, aż pojawią się ten walentynkowe fartuchy bo widziałam materiał, jest piękny 🙂 a kursem o cyklinach nie pogardzę na pewno 🙂 powodzenia!

    1. dziękuję za wsparcie i wiarę, takie komentarze są bardzo potrzebne i budujące, bo jednak wszystko co robimy to robimy dla kogoś, praca sama w sobie daje satysfakcję, ale najbardziej cieszy, gdy inni z niej korzystają i są zadowoleni. bardzo dziękuję!

  9. Podziwiam Pani zaangażowanie od pierwszego dnia odwiedzenia tego bloga 🙂
    Porady, które tutaj znajduję inspirują mnie bardzo do działania.
    Pozdrawiam już w nowym roku 😀 (wcześniej nie było chwili by zajrzeć).

  10. Cześć Małgosiu! Zachwyca mnie każdy wyczarowany przez Ciebie przedmiot, który tutaj oglądam. Ale na komentarz skusiłaś mnie tak przyjemnym i swobodnym operowaniem słowem. Uściski, kibicuję i podziwiam 🙂

    1. dziękuję serdecznie! dopiero dotarłam do tego komentarza bo jak widać ciągle coś ogarniam i nadganiam zaległości:) ale pięknie dziękuję za miłe słowa – zrobiły mi dziś dzień, pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *