Komoda w sypialni wydaje się niezbędna, dlatego po zakupie odpowiednio starego, wypaczonego, nadgryzionego zębem czasu obiektu przystąpiłam niezwłocznie do jego metamorfozy. Pasy – ostatnio moja słabość – znalazły się, a jakże, nie tylko na ścianach ale i na komodzie. Motyle przyplątały się przy okazji, mgliście kojarząc się z motylami w brzuchu (sypialnia!).
Efekt pracy w szczegółach prezentuje się następująco:
Komoda niniejszym wpisuje się w pasiasty koncept sypialni. C.D.N zmian sypialni wkrótce.
Czas na małe podsumowanie:
Komoda zakupiona niefrasobliwie za całe 120 zł okazała się meblem o wartości nieco mniejszej… krzywa, z dziurawym dnem szuflady, pełna dziur po kornikach i ubytków wymagała sporo pracy prawie stolarskiej (szpachlowanie, wymiana dna, zbijanie i ustawianie do pionu, wzmacnianie nóżek) – wniosek – być czujnym przy zakupie podejrzanie tanich komód przez allegro:)
Samo malowanie farbami kredowymi Autentico okazało się już przyjemnym zajęciem, a dokładnie było to tak:
1. Matowienie – nie musiałam dokładnie szlifować całego mebla, który miał na sobie 2 warstwy starej farby, wystarczyło ją zmatowić, co po pracach stolarskich zajęło mi ok 10 minut.
2. Malowanie – dwie warstwy wystarczyły by farba dobrze pokryła drewno i nadała szlachetnego matu; zanim pomalwałam ją na biało pokryłam krawędzie blatu i drzwiczek szarą farbą, dzięki czemu mogłam uzyskać efekt przecierek i postarzanego mebla.
3. Dekoracja – pasy zrobiłam naklejając taśmę malarską jedna obok drugiej i zrywając co drugi pasek. Motyle to transfer z użyciem mod podge – kleju do decoupage; dna szuflad wykleiłam tapetą, która wisi na ścianie sypialni. Napis – wydrukowałam go, a następnie na drugiej stronie pomalowałam kartke ołówkiem. Następnie przykleiłam wzór na komodę i patyczkiem do szaszłyków obrysowałam krawędzie liter. Na komodzie został delikatny ślad dzięki ołówkowej warstwie z drugiej strony. Potem już tylko nieco nieudana próba nietrzęsących się rączek i cienki pędzelek:)
4. Wykończenie woskiem – wosk Autentico nałożyłam po pracach dekoracyjnych, miło było patrzeć jako kolory nabierają głębi. Szlifowanie odbywa się po wyschnięciu wosku, wtedy też robi się przecierki. Drugą warstwę wosku nałożyłam po 24h. Na koniec drobne przeszlifowanie i polerowanie wosku.
A na koniec zdjęcie oryginału.
Wyszło pieknie.:) cos wiem na temat nie przemyślanych zakupów. Kupilam jakiś czas fotel muszelek, bo ogromnie mi się podobają. Fotel super tylko, ze był bez nóg. No ale nogi to nie jest jakiś problem- naiwnie pomyslalam. Obilam po czym okazało sie., ze nogi to jednak jest problem. Ach ta logika:) wiec fotel pięknie stoi bez nóg a ja zastanawiam się skąd mam je wytrzasnac hihi. Pozostawiam
to prawda, a dla wyglądu tego fotela nogi są bardzo ważne, a próbowałaś u stolarza? nie jest w stanie wytoczyc takich nóg? chociaz pewnie chodzi o sspoób montażu…
Znaczy pozdrawiam
ja też:) i życzę powodzenia z muszelką, napisz gdzie dokładnie jest problem moze cos wymyślimy…
Ładnie opisane, ładnie zrobione – super efekt!
Pozdrawiam 🙂
Efekt końcowy świetny! Podziwiam zaangażowanie i ilość pracy, jaką włożyłaś w metamorfozę tego starego rupiecia. Bo powiedzmy szczerze 🙂 Rupieć to był.. No ale teraz wygląda cudnie 🙂 Pozdrawiam!